Tegoroczna jesień może mieć spore znaczenie dla przyszłości Europy Wschodniej. Całkiem niedawno, w ostatnią niedzielę października, odbyły się na Ukrainie wybory samorządowe. Nawet w polskiej prasie – nie mówiąc o europejskiej – przeszły one bez większego echa. Niesłusznie. Ich przebieg musi zastanawiać: oto rządząca Partia Regionów ugruntowała swoje wpływy w kraju, nawet w zachodnich rejonach Ukrainy po raz pierwszy zdobyła mandaty. Drugim istotnym efektem wyborów jest wzrost znaczenia ksenofobicznej partii Swoboda. Z lokalnego dziwadła partia ta stała się siłą o znaczeniu ogólnokrajowym, ze sporą szansą na wejście do parlamentu.
[wyimek]Rosja – i lansowany przez nią sposób rządzenia – doznawała upokorzenia za upokorzeniem. Musiała nastąpić reakcja[/wyimek]
W ostatnią niedzielę listopada odbędą się przyspieszone wybory parlamentarne w Mołdawii. Są one wynikiem klęski rządzącej proeuropejskiej koalicji w niedawnym referendum w sprawie sposobu wyboru głowy państwa. Było ono próbą przełamania politycznego impasu, jako że kolejny już parlament jest niezdolny do wybrania prezydenta. Chciano wprowadzić wybory powszechne – nie udało się. Referendum to w Europie przeszło bez echa. Niesłusznie, było bowiem sygnałem, że rezerwy Sojuszu na rzecz Integracji Europejskiej są ograniczone. Sondaże nie wykluczają, że komuniści będą mogli co najmniej dalej paraliżować wybór prezydenta, a może rządzić.
Trochę później, bo w grudniu, w ostatnią niedzielę przed (katolickimi i protestanckimi) świętami Bożego Narodzenia, na Białorusi odbędą się wybory prezydenckie. W ogarniętej przedświąteczną gorączką Europie pewnie mało kto zwróci na nie uwagę – przecież znów wygra Łukaszenko, czym więc się tu emocjonować? I znów niesłusznie. To prawda, że nikt nie jest w stanie zagrozić Łukaszence, ale te wybory mogą być potwierdzeniem – także z punktu widzenia dwóch wspomnianych wyżej przypadków – że nie warto eksperymentować z demokracją. Że wertykalna władza jest skuteczniejsza i że nie ma to jak „suwerenna demokracja”, w której od woli wyborców ważniejsza jest postawa państwowej administracji – tak zwanego adminresursu.
Wszystkie te trzy głosowania, każde do innych szczebli władzy, mogą być przejawem niezdrowych procesów w Europie Wschodniej i jej oddalania się od demokratycznej wspólnoty.