Od pewnego czasu toczy się w Polsce dyskusja na temat wolności słowa. Koncentruje się ona w szczególności wokół pytania, czy narusza tę wolność sądowe dochodzenie ochrony dóbr osobistych, takich jak dobre imię i godność człowieka. Mamy obecnie w Polsce do czynienia z bardzo licznymi postępowaniami – karnymi i cywilnymi – w tej sprawie. Jedni politycy skarżą innych, pisarze, publicyści i dziennikarze podejmują kroki prawne przeciw swym kolegom, ludzie pióra stają się pozwanymi lub oskarżonymi na skutek wystąpień polityków, a politycy bywają podsądnymi z inicjatywy publicystów i dziennikarzy.
Intensywna ingerencja
Ostra publiczna krytyka, a tym bardziej oskarżenie o niewłaściwe prawnie lub moralnie zachowanie kończy się bardzo często oświadczeniem zaatakowanej osoby, iż sprawa trafi do sądu. Sąd w postępowaniu cywilnym może wydać wyrok nakazujący przeproszenie obrażonego lub fałszywie pomówionego na łamach prasy. Czasami dochodzi do tego konieczność wpłacenia przez pozwanego znacznej kwoty na cele społeczne, a także, choć rzadziej, również na konto poszkodowanego. Może to być dla przegrywającego bardzo kosztowne. Bywa, że jest rujnujące.
Gdy sprawa wchodzi na drogę postępowania karnego i zapada niekorzystny dla oskarżonego wyrok, może on oznaczać dla niego konieczność uiszczenia grzywny, poddania się ograniczeniu wolności, a nawet krótkotrwałemu jej pozbawieniu. Wyrok taki może być na koszt podsądnego podany do publicznej wiadomości, co z reguły tanie nie jest. Nazwisko osoby ukaranej trafia przy tym do rejestru skazanych.
W większości przypadków ściganie karne takich czynów następuje z oskarżenia prywatnego, a cywilne z powództwa osoby uznającej się za dotkniętą. Sąd jest więc organem w pewnym sensie przywołanym przez jedną ze stron do wyrażenia swojego zdania i władczego zareagowania na zaistniałe fakty. Bez tego nie może podjąć żadnych działań. Ci więc, którzy oskarżają wówczas samo państwo o złe postępowanie, swoje zarzuty powinni kierować raczej wobec tych, którzy wzywają sądy na pomoc we własnej przecież sprawie.
Polskie prawo zna także przypadki, gdy proces karny o znieważenie toczy się z oskarżenia publicznego. Dotyczy to na przykład znieważenia narodu polskiego, Rzeczypospolitej Polskiej, prezydenta RP, a także funkcjonariuszy publicznych i konstytucyjnych organów państwa. Tu, istotnie, można się zastanawiać, czy intensywność ingerencji państwa w ochronę dobrego imienia i godności tych podmiotów nie jest nadmierna.