Swym artykułem „Schizma zacznie się w Polsce?" w „Plusie Minusie" Dominik Zdort de facto postawił obecny pontyfikat w stan oskarżenia. Zarzuty są najwyższego kalibru. A dowody? Mizerne. Można więc podejrzewać, że chodzi tu o coś więcej.
Oskarżenie wymierzone we Franciszka sformułowane jest na szczęście w formie pytającej. Nie zmienia to jednak faktu, że same pytania są tu dla biskupa Rzymu krzywdzące. Redaktor „Rzeczpospolitej" zastanawia się, czy papież przypadkiem nie szykuje Kościoła „na prawdziwie wielką zmianę – odrzucenie dotychczasowych moralnych zasad i reinterpretację nauki Jezusa Chrystusa". Czy nie jest to przypadkiem „przygotowanie do zburzenia Kościoła, aby na jego miejsce zbudować zupełnie nowe wyznanie? Czy Franciszek szykuje Sobór Watykański III, który ostatecznie zmiecie to, co dziś uważa się za katolicyzm?" – zapytuje Zdort.
Podsumujmy: odrzucenie moralnych zasad, reinterpretacja nauki Jezusa, zburzenie Kościoła, likwidacja katolicyzmu. W tej wizji Franciszek jawi się wręcz jak antychryst lub szatan, który – jak wiadomo – ma dokładnie taki sam plan. Żeby urzędującego następcę św. Piotra oskarżyć o tak poważne zamiary, nawet w formie pytającej, trzeba dysponować bardzo, ale to bardzo poważnym materiałem dowodowym. Czym zatem dysponuje publicysta?
Grzechy Franciszka
Pierwszy zarzut, który przewija się w komentowanym artykule jak refren, dotyczy niewyparzonego języka kard. Jorge Bergoglio. Zbyt często zdarza mu się coś chlapnąć. To zaś chętnie podchwytują media, tworząc własne interpretacje. Naturalnie nie zawsze zgodne z tym, co Kościół naucza.
Drugi grzech Franciszka? Chce się przypodobać mediom oraz czyni gesty „pod publiczkę", ponieważ tak naprawdę „lubi być kochany i chwalony".
Trzeci? Jest raczej praktykiem niż teologiem. Czwarty? Nie lubi swoich wiernych uczniów. Słowa krytyki ma tylko dla tych, którzy starają się żyć zgodnie katolickimi zasadami, innym natomiast jest w stanie wybaczyć wszystko. Wręcz zabiega o sympatię przeciwników Kościoła.
Piąty? Na piedestał wyniósł cnotę miłosierdzia i przez jej pryzmat chce widzieć cały świat, w tym homoseksualistów oraz rozwodników. No i jest jeszcze zarzut szósty. O to, że papież pozwolił na otwartą dyskusję nad dopuszczeniem (pod pewnymi, ścisłymi warunkami) do komunii św. rozwodników żyjących w ponownych związkach, co według autora może oznaczać reinterpretację Ewangelii.