Mój szanowny kolega ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce Robin Barnett w „Rzeczpospolitej" z 20 marca 2015 r. zamieścił artykuł „Pamiętamy o Krymie". W jego tekście nie znalazłem nic nowego lub nieoczekiwanego – tę samą zniekształconą interpretację wydarzeń, które miały miejsce w ciągu ostatniego roku na Krymie i na Ukrainie i które codziennie na szeroką skalę, uporczywie są wbijane do świadomości społeczeństwa polskiego przez główne krajowe mass media.
Niemniej jednak jestem wdzięczny mojemu szanownemu koledze za możliwość skorzystania z prawa do odpowiedzi, tym bardziej cenną, że rosyjski punkt widzenia w polskich mediach jest przedstawiany znacznie rzadziej.
Bezprawie w Kijowie
Przede wszystkim trzeba zacząć od tego, że ponad rok temu USA, Wielka Brytania i ich sojusznicy dopomogli w przeprowadzeniu nielegalnego i bezprawnego zbrojnego zamachu stanu w Kijowie. Jego siłą uderzeniową były oddziały szturmowe ukraińskich ekstremistów nacjonalistycznych: Swobody, Prawego Sektora i innych spadkobierców ideologii i tradycji Ukraińskiej Powstańczej Armii i jej przywódców, faszystowskich popleczników Bandery i Szuchewicza – ludzi, których „bohaterskie czyny" może jeszcze ktoś pamięta, jeżeli nie w Wielkiej Brytanii, to w Polsce.
Na Ukrainie podniosła się fala rozpraw z tymi, którzy nowej władzy się nie podobali. Było to bezprawie z oczywistym antyrosyjskim, przy tym również antysemickim i często antypolskim, tłem. Tłumy skandowały na placach: „Moskali na szubienice", „Moskali pod nóż", „Bandera przyjdzie – porządek zaprowadzi". Uwagi na to można było nie zwracać tylko pod jednym warunkiem – jeżeli bardzo się nie chciało widzieć rzeczy oczywistych.
Sedno sprawy tkwi w tym, że po zamachu stanu w Kijowie ludność Krymu (według danych ze spisu z października 2014 r. na 2,3 mln mieszkańców Krymu 68 proc. stanowią Rosjanie, 16 proc. Ukraińcy i 12,5 proc. Tatarzy krymscy) w przytłaczającej większości uznała, że nie chce pozostać w składzie Ukrainy i będzie dążyć do przyłączenia się do Rosji. Władze i naród Rosji tę wolę ludności Krymu poparły.
W filmie „Krym. Droga do ojczyzny", na który się powołuje pan ambasador, prezydent Putin mówi o tym, że dopiero po zamachu stanu w Kijowie nakazał rozpocząć przygotowania do powrotu Krymu do Rosji – w przypadku, jeżeli taka będzie wola jego ludności.