Co powiedzieli Europie przedstawiciele administracji Donalda Trumpa i sam prezydent USA? Zacznijmy od Pete’a Hegsetha, który kilkakrotnie przekazywał tę samą wiadomość. Po pierwsze, bezpieczeństwo Europy nie jest już amerykańskim priorytetem, Stany Zjednoczone „nie mogą zagwarantować”, że będą nas bronić, bo muszą skoncentrować się na znacznie poważniejszym wyzwaniu, jakim jest rywalizacja z Chinami. Po drugie, Ameryka nie będzie „wujem Samem – frajerem” i rządząca nią obecnie elita nie dopuści do tego, aby amerykańscy podatnicy płacili za bezpieczeństwo bogatej i rozbrojonej Europy. Po trzecie, polityka Waszyngtonu wobec NATO polegać będzie na umożliwieniu odbudowy zdolności wojskowych państw europejskich.
Ostatniemu wątkowi należy poświęcić nieco więcej uwagi, bo szef Pentagonu kilkakrotnie, zarówno w Brukseli, jak i w czasie wizyty w Warszawie, stawiał Polskę innym państwom sojuszu za wzór do naśladowania. Jego wypowiedzi, które nie są wyłącznie kurtuazją, mają znaczenie, bo kilkakrotnie Hegseth mówił też w Europie o tym, że po zakończeniu wojny na Ukrainie, co może nastąpić szybko, USA dokonają analizy swej obecności wojskowej na naszym kontynencie. Wiadomo też, że jego podwładni, tacy jak Austin Dahmer i Alexander Velez-Green, którzy właśnie objęli funkcje w Pentagonie, jeszcze przed wyborami postulowali odchudzenie o 20 proc. amerykańskiego kontyngentu sił lądowych w Europie. Czeka nas zatem nie tylko debata, ale i decyzja Waszyngtonu, który chce i w tym obszarze „wywrócić stolik”.
Kiedy USA wycofają żołnierzy z Europy?
To, że w Warszawie Hegseth mówił o 10–15 latach, jakie mogą być niezbędne, aby Europa wzięła bezpieczeństwo we własne ręce, nie powinno nas wprowadzać w błąd. Przesunięcie decyzji w kwestii wielkości amerykańskiego kontyngentu do momentu zakończenia wojny w Ukrainie, lub choćby osiągnięcia zawieszenia broni, co obiektywnie zmieni sytuację bezpieczeństwa, winno skłaniać nas do myślenia, że decyzje na temat redukcji amerykańskiej obecności wojskowej w Europie są bliskie.
Warto też zwrócić uwagę na to, że Hegseth nie pojechał do Berlina, a był przecież w Niemczech. Do tego wiceprezydent J.D. Vance wykorzystał forum Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa po to, aby w twardych słowach skrytykować dominujące w Europie siły polityczne. Mówił o źródłach słabości naszego kontynentu, a do najpoważniejszych zagrożeń zaliczył strach rządzącej elity przed własnymi społeczeństwami i niechęć do uznania demokratycznych werdyktów opinii publicznej.
Czytaj więcej
Sekretarz obrony USA Pete Hegseth nie chciał w Warszawie wykluczyć, że częścią porozumienia z Władimirem Putinem może być ograniczenie liczebności wojsk natowskich i amerykańskich na flance wschodniej NATO.