300 lat temu w Królewcu urodziło się kolejne z dziewięciorga dzieci ubogiego siodlarza Johanna Georga Kanta, choć dorosłości dożyło zaledwie pięcioro. Nic nie zapowiadało, że przyszedł na świat jeden z największych filozofów w dziejach, tym bardziej że imię Immanuel nadał sam sobie w wieku młodzieńczym, uważając, co mu zapisano po chrzcie, za zbyt pospolite.
Czytaj więcej
Gubernator Królewca twierdzi, że urodzony w Koenigsbergu Niemiec odpowiada za wojnę w Ukrainie, bo jest „duchowym twórcą współczesnego Zachodu”.
Uczył się chętnie, interesował światem, choć domowa bieda skazywała raczej na harówkę przy ojcowskim warsztacie. Jako uzdolniony biedak dostał się do gimnazjum, które potem wspominał z odrazą, bo uczyło odklepywania modlitw, a filozofię uważano tam za wymysł szatana; dawało jednak wstęp na uniwersytet.
Immanuel Kant: biedak na uniwersytecie
Tak rozpoczął wymarzone studia filozoficzne na miejscowym Albertinum, choć przeszkadzał niedostatek; nieraz koledzy robili zrzutkę na pomoc biedakowi. Wydanie jego pracy dyplomowej sfinansował spokrewniony szewc.