Mrówki mają swoje życie, które jest zorganizowane i celowe, ale to mnie nie zajmuje, jak długo nie wchodzą latem do mojej kuchni. Wtedy na chwilę zmieniam się w masowego mordercę, a następnego dnia starannie wietrzę kuchnię i wracam do swojego życia. Podobny stosunek do nas będzie miała sztuczna inteligencja (AI). Jeśli chcemy przeżyć, nie powinniśmy włazić do jej kuchni. Szkopuł w tym, że produkty z tej kuchni są także niezbędne dla przeżycia naszego gatunku. Mrówki wchodzą do mojej kuchni zwabione zapachem jedzenia, choć nie muszą. My będziemy musieć, jeśli będziemy chcieli, by przetrwała ludzka cywilizacja.
Czytaj więcej
Krzysztof Gawkowski, minister cyfryzacji w rządzie Donalda Tuska, powołał na doradców w sprawie sztucznej inteligencji wyłącznie współtwórców i lobbystów tej technologii. Brakuje w tym zespole kogoś, kto by myślał nad tym, czy nadchodząca zmiana będzie korzystna dla państwa i obywateli.
W pewnym momencie nie będziemy w stanie pojąć świata i języka AI
Najpierw jednak słów parę o tym, co już wiemy na pewno. Otóż wiemy, że sztuczna inteligencja nie musi myśleć tak jak my. Co więcej, wydaje się niemal pewne, że będzie umiała i musiała stworzyć język uniwersalny i unikatowy, niezbędny do tego, by wyeliminować ograniczenia ludzkiego języka. Wielki polski filozof Kazimierz Ajdukiewicz, którego jak najszybciej należy zacząć czytać na nowo, w latach 30. ubiegłego stulecia sformułował zasady radykalnego konwencjonalizmu, wskazując, że skoro język jest narzędziem poznawczym, to wyniki poznania zależą od natury języka i jego struktur. I że, podobnie jak w zasadzie nieoznaczoności Heisenberga, istnieją granice poznania dokonywanego za pomocą języka i że granice te mogą być różne w zależności od języka. Dopiero kilkadziesiąt lat później, m.in. po odkryciu kultury Indian Hopi, zrozumieliśmy, jak bardzo przenikliwa była myśl Ajdukiewicza i jak bardzo potrafią się różnić głębokie struktury różnych języków.
Dla przykładu słowo los w literalnym tłumaczeniu to po angielsku „fate”, a po rosyjsku „sud’ba”. Tymczasem znaczenie obu słów w obu kulturach jest diametralnie różne: los w wersji amerykańskiej to coś, co można przekształcić i wykuć na nowo; w wersji rosyjskiej, to ostateczny wyrok, z którym walczy tylko idiota, jako że walka z losem prowadzi do nieszczęść i pogorszenia warunków życia. Zdanie „Przypadł mi nieszczęśliwy los” w jednej kulturze jest wezwaniem do walki, w innej – realizacją nieuniknionego, wobec której jedyną formą dającą szansę na odrobinę szczęścia jest akceptacja i szukanie dobrych stron w ogólnie parszywej sytuacji. Dynamika wzajemnego tłumaczenia się kultur i języków jest jednym z podstawowych napięć cywilizacyjnych, z wszelkimi dobrymi i złymi skutkami. Nie ma jednak żadnego powodu, by AI musiała się dla potrzeb wewnętrznych posługiwać językową wieżą Babel. Wytworzy więc, raczej prędzej niż później, własny język, którego nie będziemy rozumieli, a więc zgodnie z zasadą Ajdukiewicza, nie będziemy mieli narzędzi do poznania jej świata, podczas gdy sztucznej inteligencji dostarczamy bez ustanku nieskończoną ilość językowych informacji pozwalających jej rozumieć nasze języki i manipulować naszymi granicami poznania.
Czytaj więcej
Chatboty, agregatory danych czy roboty indeksujące to rozwiązania, które coraz częściej pomagają firmom świadczyć cyfrowe usługi. Ale ze strony algorytmów w sieci szybko przybywa zagrożeń.