– Jestem przekonany, że w sobotę na spotkaniu z rolnikami będę miał coś poważnego do zakomunikowania, jeżeli chodzi o Zielony Ład, m.in. przepisy dotyczące ugorowania, ale tak jak powiedziałem, nie chcę uprzedzać faktów – mówił w czwartek premier Donald Tusk.
W środę rolnicy zjechali się do Warszawy, aby demonstrować przeciwko napływowi produktów rolnych z Ukrainy oraz unijnemu Zielonemu Ładowi. Organizatorzy demonstracji szacowali, że na miejscu w stolicy może zjawić się nawet 150 tys. osób. Aż tak liczne protesty nie były, ale z pewnością były zauważalne i mocno odczuwalne.
Czytaj więcej
34 mandaty i 12 wniosków do sądu o ukaranie uczestników protestu w Warszawie. Część zatrzymanych spędziła noc w areszcie, są obecnie sukcesywnie przesłuchiwani.
Czy agresywni byli rzeczywiście rolnicy?
Rolnicy protestowali już wcześniej i zasłynęli jednostkowymi nieakceptowalnymi hasłami proputinowskimi, antyukraińskimi czy anytunijnymi. Ale tak agresywnie jak w marcu jeszcze nie protestowali. W stronę policjantów i Kancelarii Premiera poleciały kamienie. Słychać było agresywne hasła antyrządowe, na sztandarze Solidarności na szubienicy był powieszony pluszowy kaczor Donald, a demonstranci wdali w regularną walkę z mundurowymi. Policja musiała osłaniać się przed kostką brukową, którą rzucali rolnicy. Tylko, no właśnie. Pytanie, czy to byli rolnicy. Wcześniej tak agresywnych obrazków nie widzieliśmy.
Znamienne są słowa protestującego rolnika pana Andrzeja z Solnicy, który koordynuje strajk na S7. – Ktoś nam psuje to, co było dobrego. Od 24 stycznia protestujemy, nigdy nie było żadnych zamieszek, współpracowaliśmy z policją. Protesty oddolne i w pewnym momencie wchodzi polityka. Wchodzi Piotr Duda z Solidarnością i mówił, że będzie ostro. Pytałem, czy będzie się bił z policją, i sprawdziły się moje słowa. W eter idzie, że to my rolnicy. Nie! My nie utożsamiamy się bijatyką z policją – mówił TVN 24 rolnik, odcinając się od zadym w stolicy.