Exit polle z godz. 21 pokazały, że choć na pierwszym miejscu znalazł się PiS z wynikiem 36,8 proc., to opozycja ma szansę na przejęcie władzy, bo sondaż daje jej 248 mandaty.
Na ostateczne wyniki przyjdzie nam poczekać – możliwe że nawet do wtorku. W niedzielny wieczór wiadomo było jedno – że wygrała demokracja, a Polacy zrozumieli, że liczy się każdy głos. I że będziemy mieć taką Polskę, jaką sobie wybierzemy.
Wybory 2023: dlaczego frekwencja była wysoka jak nigdy dotąd?
Badania pokazują, że frekwencja w wyborach wyniosła niemal 73 proc. Dla porównania, do tej pory w historii najwyższą odnotowano w 1989 roku - w częściowo wolnych wyborach z 4 czerwca. Wówczas frekwencja wyniosła 62,7 proc. W poprzednich wyborach parlamentarnych wyniosła 61,74 proc.
Czytaj więcej
Frekwencji nie ma co fetyszyzować. Jeżeli ludzie się czymś nie interesują, to lepiej, żeby się nie wypowiadali, bo kryteria, według których podejmują decyzje, wcale nie muszą być dobre - mówi prof. Jarosław Flis, socjolog, znawca systemów wyborczych.
Wysokiej frekwencji można było się spodziewać, biorąc pod uwagę ogromną mobilizację wyborców, ale też kolejki przed niektórymi lokalami wyborczymi, w których trzeba było stać nawet godzinę albo dłużej. Nad tym, czy warto głosować, zastanawiali się wszyscy. Rozmawiano o tym w sklepach i na ulicach, dyskutowano w mediach społecznościowych na grupach, które raczej z polityką się nie kojarzą – czyniły to dziewczyny z grup budowlanych czy modowych, a nawet nieco wczorajszy chłopak, którego w niedzielę rano spotkała koleżanka w windzie.