Marcin Bruszewski: Pogoń za Doliną Krzemową

Nasz system edukacji jest zaprogramowany na produkcję indywidualistów. Młodzi dostają jasny przekaz: liczy się tylko to, co sam umiesz. Czy nowy-stary przedmiot szkolny biznes i zarządzanie to zmieni?

Publikacja: 08.08.2023 03:00

Marcin Bruszewski

Marcin Bruszewski

Foto: materiały prasowe

Ekonomiści od lat ostrzegają, że paliwo, które dotychczas napędzało rozwój gospodarczy w Polsce – niskie koszty pracy – się wyczerpuje. Widać już jaskółkę zmian: Polacy umieją tworzyć własne innowacje, przez co stajemy się czymś więcej niż zapleczem produkcyjnym dla Zachodu. Mamy w kraju genialnych naukowców, programistów i ekspertów w wielu dziedzinach, jednak gubi nas indywidualizm i brakuje współpracy. By to zmienić, potrzebujemy fundamentalnej przebudowy modelu wychowania oraz nauczania dzieci i młodzieży.

Jeden krok w tym kierunku będzie już postawiony we wrześniu wraz z reformą przedmiotu podstawy przedsiębiorczości dla uczniów szkół średnich. Przemianowany ma zostać na biznes i zarządzanie. Będzie on wprowadzał projekty zespołowe uczniów jako dominujące narzędzie pracy w klasie, włącznie z prawdziwym novum, jakim jest projekt zespołowy jako część matury. Czy to faktycznie daje nadzieje na nowe paliwo dla polskiej gospodarki?

Czytaj więcej

W polski start-up od sztucznej inteligencji zainwestowali giganci Doliny Krzemowej

Jak Korea czy Singapur

Polska jest prawdziwym globalnym prymusem, jeśli chodzi o rozwój gospodarczy ostatnich w ostatnich 30 latach. Podziwia się nas za granicą, tak jak podziwiano Koreę Południową czy Singapur. Kluczową rolę w tym sukcesie odgrywają polscy przedsiębiorcy i dobrze wykształcone rzesze pracowitych Polaków. Często znacznie bardziej dostępni finansowo niż pracownicy na Zachodzie, mogliśmy się rozwijać za sprawą współpracy z koncernami z różnych branż z całego świata w roli podwykonawcy. Dla przykładu same tylko firmy w Polsce świadczące dla globalnych koncernów tzw. centra usług wspólnych, usługi księgowe czy call center, zatrudniają w Polsce blisko pół miliona osób i generują roczne obroty ponad 100 mld złotych.

Jednak nie trzeba mieć doktoratu z ekonomii, by rozumieć, że solą dzisiejszej gospodarki nie jest sam akt wytwórstwa, ale kreowanie wartości dodanej, własności intelektualnej, rozpoznawalnych marek czy globalnych kanałów dystrybucji. W tym zakresie Polska także ma realne szanse na rozwój. Pokazują to globalne sukcesy wielu polskich firm, np. CD Projekt RED. Konkurencja jest niestety nierówna. Zachód, szczególnie Stany Zjednoczone, budują nowoczesną gospodarkę od znacznie dłuższego czasu niż my. Czy Polacy dadzą radę ich dogonić? Czy można zbudować polską Dolinę Krzemową? Widzę tu jeden zasadniczy problem.

Zacznę od anegdoty. Byłem niedawno na wydarzeniu, gdzie dyskutowaliśmy o zaangażowaniu społecznym Polaków i jak je podnieść. Dyrektor jednej z największych instytucji kulturalnych w Polsce, trochę z przymrużeniem oka skomentował, że to w zasadzie proste, bo Polacy to indywidualiści, także jeśli chcemy ich zaangażować, wystarczy ich przekonać, że to w zasadzie jest ich pomysł, by działać, i nie zaszkodzi dodać, że pewnie im się nie uda. Sala się śmiała, ale mnie nie było do śmiechu. Stawiam tezę, że to właśnie ten indywidualizm Polaków i to właśnie często tych bardzo obiecujących, zdolnych jednostek blokuje nasze szanse jako narodu na zbudowanie gospodarki tworzącej, a nie odtwórczej. Dlaczego? Bo dziś nawet Nobla nie zdobywa się w pojedynkę (poza literackim). Właśnie w kinach grają film o Robercie Oppenheimerze, gdzie świetnie to widać. Świat oczekiwał uproszczeń, dlatego jednostka została okrzyknięta ojcem postępu naukowego, jakim było opracowanie broni nuklearnej. Jednak to zespół setek naukowców i przedsiębiorczych wojskowych pozwolił USA wygrać tamten wyścig. Przełomy to sztafeta i gra zespołowa.

Czytaj więcej

Dzięki sztucznej inteligencji nauczyciele dostaną „supermoce"

Podobnie jest z tworzeniem świetnych produktów, ikonicznych marek, genialnych strategii dystrybucji. Rzadko kiedy są owocem geniuszu jednostki. Inaczej, geniusz właśnie na tym polega, że ktoś potrafi zainspirować innych zdolnych ludzi do pracy zespołowej.

Przemiana „michałka”

I tu mamy zonk. Nie podejmuję się pełnej diagnozy społecznej, co pcha do indywidualizmu Polaków. Natomiast jako ekspert w dziedzinie edukacji mogę skoncentrować się na roli, jaką w tym procesie odgrywa system edukacji w Polsce. A ten już u fundamentów jest zaprogramowany na „produkcję” indywidualistów. Wszelkie kluczowe mechanizmy premiujące na poziomie jednostki – egzamin ósmoklasisty, matura, praca magisterska – to systemy nastawione na indywidualne osiągnięcia.

Na poziomie instytucjonalnym to samo: najbardziej popularne rankingi szkół ponadpodstawowych premiują pracę dyrektorów i nauczycieli, których uczniowie osiągnęli najlepsze wyniki maturalne lub indywidualne wyniki w olimpiadach przedmiotowych. Czyli wszyscy zaangażowani w system nauczania otrzymują jasny przekaz już od podstawówki: w życiu liczy się tylko to, jak tobie pójdzie, co ty sam umiesz. Tysiące takich interakcji na przestrzeni całego cyklu edukacji i voilà: indywidualista grający wyłącznie na siebie jest gotowy.

Gdybyśmy tu się zatrzymali, reakcją mogłaby być apatia. „To brzmi jak węzeł gordyjski” – można by sobie pomyśleć. Szczęśliwie obraz przeze mnie zarysowany nie jest kompletny. Gospodarka nie znosi bowiem próżni i bynajmniej nie jestem pierwszy, by diagnozować, że mamy problem i warto coś z tym zrobić. Co więcej, istnieje wiele inicjatyw i mechanizmów wokół systemu edukacji, które jednak te postawy współpracy kształcą. Poczynając od nauczycieli buntujących się wobec dyktatu rankingów, tytanicznej pracy przedsiębiorców, którzy po studiach przejmują pałeczkę rozwoju pracowników, a kończąc na prężnych organizacjach pozarządowych.

Z dumą reprezentuję jedną z nich: Fundacja Zwolnieni z Teorii, którą współtworzę, we wrześniu po raz dziesiąty ruszy w trasę po Polsce, by zaprosić setki tysięcy licealistów i licealistek do stworzenia własnych projektów społecznych. Co roku 20 tys. uczniów się na to decyduje, a w zeszłym roku zrobili razem ponad 1000 projektów w całej Polsce. Bardzo cenię działania takich organizacji, jak harcerstwo, Centrum Edukacji Obywatelskiej, WOŚP czy Szlachetna Paczka. Takich inicjatyw są tysiące w całym kraju, które w takiej lub innej formie kształtują kompetencje współpracy. Dla mnie to jeden z najpiękniejszych przejawów wykorzystania wolności obywatelskich, które zyskaliśmy po upadku komuny.

Sztafeta trwa dalej

Dlaczego w ogóle jest potrzebna oddolna akcja społeczna taka jak Zwolnieni z Teorii i inne? Czy jednak nie byłoby lepiej, gdyby standardowy system edukacji robił to, co należy? Tego typu głosy najwyraźniej zostały usłyszane i oto ponad półtora roku temu ministerstwo wraz z GovTech Polska ogłosiło, że dotychczasowy szkolny „michałek” (przedmiot bez matury, stąd często niepriorytetowy dla uczniów i szkół), przedmiot szkół ponadpodstawowych – podstawy przedsiębiorczości – doczeka się reformy. Kierunek to kształcenie kompetencji 4K: kooperacji, kreatywność, komunikacji i krytycznego myślenia. Mniej makroekonomii, więcej pracy zespołowej.

Przedmiot ma mieć swoje rozszerzenie i maturę, w tym zupełne novum, bo resort obiecał, że do 30 procent wyniku z matury będzie przyznawane za projekt zespołowy uczniów. Angażowanie uczniów w zespołowe projekty to kluczowa zmiana, bo postawy i kompetencje współpracy najlepiej kształtuje trening. Nie możemy uczniom dać do rąk podręcznika i liczyć, że to wystarczy do nabycia kompetencji.

Do tego wszystkiego nowa szumna nazwa przedmiotu biznes i zarządzanie. No nic tylko otwierać szampana i czekać na tych wszystkich młodych, by budowali nam szklane domy. I kto wie, może faktycznie tak będzie. Przedmiot bez większych turbulencji rzeczywiście jest wdrażany. Od września nowe roczniki będą uczyć się BiZ. Stworzona podstawa programowa na pewno będzie lepsza niż poprzednia.

Wspólnie z szeroką koalicją organizacji pozarządowych, biznesu, uczelni i mediów Fundacja Zwolnieni z Teorii przygotowała autorski „Narzędziownik nauczyciela przedmiotu biznes i zarządzanie”, gdzie przekazujemy wszystkim chętnym nauczycielom materiały, narzędzia edukacyjne i szkolenia, które bardzo ułatwią im prowadzenie przedmiotu ambitnie. W tym uczymy ich, jak prowadzić z uczniami projekty zespołowe. Bardzo się cieszę, że po „Narzędziownik...” zgłosiło się już ponad 2 tysiące nauczycieli pracujących w blisko połowie szkół w całej Polsce.

Niestety, sukces bynajmniej nie jest przesądzony. Nauczyciele w Polsce są zmęczeni, a każde zmiany to przecież dodatkowa praca. Szczegóły najbardziej znaczącej nowości, czyli wprowadzenia zespołowej matury w postaci projektu uczniów, nie zostały jeszcze ogłoszone przez Centralną Komisję Egzaminacyjną, a w tym przypadku diabeł będzie tkwił w szczegółach.

Czekamy też na oficjalne ogłoszenie przez uczelnie uwzględnienia nowego przedmiotu w warunkach rekrutacji na kierunki studiów. W takiej sytuacji trudno oczekiwać od młodzieży decyzji, by poświęcili cztery lata nauki, aby potem się miało okazać, że nie pomoże im to dostać się na wymarzone studia.

Czy mamy zatem szansę zbudować w Polsce gospodarkę z dominującym komponentem twórczym i wzbić się tym samym na nowe wyżyny dobrobytu? Zdecydowanie posiadamy taki potencjał. Jedna ważna cegiełka, nie bez komplikacji, została właśnie dołożona. Czy to koniec pracy? Nie, do tej gospodarki potrzebujemy milionów graczy zespołowych. Ogrom pracy stoi nie tylko przed nimi, ale również przed nami. Taka zmiana potrwa pokolenia. Sztafeta trwa dalej.

Autor jest współzałożycielem Fundacji Zwolnieni z Teorii, organizatora ogólnopolskiej olimpiady projektów społecznych oraz jednym z twórców „Narzędziownika dla nauczyciela przedmiotu biznes i zarządzanie”, ekspertem ds. edukacji praktycznej i budowania kapitału społecznego.

Ekonomiści od lat ostrzegają, że paliwo, które dotychczas napędzało rozwój gospodarczy w Polsce – niskie koszty pracy – się wyczerpuje. Widać już jaskółkę zmian: Polacy umieją tworzyć własne innowacje, przez co stajemy się czymś więcej niż zapleczem produkcyjnym dla Zachodu. Mamy w kraju genialnych naukowców, programistów i ekspertów w wielu dziedzinach, jednak gubi nas indywidualizm i brakuje współpracy. By to zmienić, potrzebujemy fundamentalnej przebudowy modelu wychowania oraz nauczania dzieci i młodzieży.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Duda łączy Tuska z FSB, a Tusk mówi o Norymberdze, czyli Polski droga donikąd
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Polska nie ma już wyjścia – musi sprawę ludobójstwa na Wołyniu szybko załatwić
Opinie polityczno - społeczne
Władysław Kosiniak-Kamysz: Rozliczenia to nie wszystko
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Nie tylko armaty i czołgi. Propaganda Kremla również zabija
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zero jak kredyt 0 proc. Czy matematyka jest mocną stroną Donalda Tuska?
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki