Od początku kryzysu związanego z problemami Credit Suisse w redakcji „Rzeczpospolitej” jakoś nie mieliśmy wątpliwości, że trudności banku nie wyzwolą kryzysu podobnego do tego z 2008 roku. Upadający Lehman Brothers wywołał wtedy prawdziwą reakcję łańcuchową. Poważnie ucierpiała cała światowa gospodarka, łącznie z Polską. Inwestorzy giełdowi stracili nawet 80 proc. wyceny posiadanych papierów wartościowych, a znam takich, którzy po tamtej klęsce nie podnieśli się do dziś.
Dobrą informacją jest jednak to, że świat wyciągnął z tamtego kryzysu wnioski. Stworzono nowe instrumenty ochrony przed globalnym kryzysem, wprowadzono choćby tzw. resolution, które pozwala na bezpieczne przejęcie upadającego banku przez zdrowy organizm, usprawniono mechanizmy bankowe funduszy gwarancyjnych, a rządy zrozumiały, że upadającemu bankowi (bądź jego klientom) trzeba podać rękę natychmiast, by nie doprowadzić do rządzącego się zasadą paniki tzw. runu.
Czytaj więcej
Przejęcie Credit Suisse przez UBS początkowo wywołało bardzo nerwowe reakcje na rynkach. Szybko ustąpiły one jednak optymizmowi.
Jak to działa, widzieliśmy już przy okazji upadku SVB w Stanach Zjednoczonych. By nie doprowadzić do powszechnej paniki, posiadaczom lokat w upadającym banku już w pierwszych godzinach kryzysu zagwarantowano ochronę lokat do pełnej wysokości wkładu. SVB nie stał się więc zawleczką granatu, której wyciągnięcie spowodowałoby eksplozję na miarę całej branży. Światowego kryzysu nie spowoduje też upadek Credit Suisse. Byłaby to zbyt poważna skaza na systemie bankowym Szwajcarii, a jego solidność wyraża się nie tylko znanym na całym świecie związkiem frazeologicznym, ale stoi na straży całej niezwykle silnej, skonsolidowanej i innowacyjnej gospodarki.
Szwajcaria nie może sobie pozwolić na upadek jednego z największych banków komercyjnych. Stąd gwarancje finansowe dla przejmującego Credit Suisse banku UBS, nietypowa ścieżka przejęcia (kosztem umorzenia obligacji), zachowanie zarządu i ochrona akcjonariuszy. Można się spodziewać, że proces ten przebiegnie relatywnie bezpiecznie i jeśli za chwilę pojawią się jakieś ryzyka dla światowego systemu, to raczej z innych kierunków.