Ledwo 30 listopada OpenAI udostępniło za darmo ChatGPT. W cztery dni milion osób zalogowało się, by porozmawiać z programem nakarmionym olbrzymią ilością danych, potrafiącym odpowiadać w różnych językach na skomplikowane pytania, pisać eseje na zadany temat, streszczać tekst, programować czy pisać pisma prawnicze. Niestety, baza danych, do których sięgał, kończyła się na wrześniu 2021 r., ChatGPT „nie wiedział” więc np. o wojnie w Ukrainie.
Na kolejny przełom nie trzeba było długo czekać. 7 lutego Microsoft dodał do swej przeglądarki internetowej Bing moduł sztucznej inteligencji. Bing AI nie daje nam linków w odpowiedzi na wyszukaną frazę, ale udziela złożonej odpowiedzi na podstawie informacji wertowanych na żywo. Można poprosić o propozycję menu dla dziecka, które kaprysi przy poszczególnych produktach, wygenerować przepisy i listę zakupów. Bing zaproponuje serial na wieczór, czy streści, o co chodzi w buncie sześciu sędziów TK.
Czytaj więcej
Firma OpenAI pokazała najnowszy model swojej rewolucyjnej sztucznej inteligencji: GPT-4. Teraz ta budząca nadzieje, ale i obawy technologia, stanie się jeszcze inteligentniejsza i powszechniejsza. Czy jesteśmy na to gotowi?
Teraz rewolucja jeszcze przyspieszyła, bo OpenAI udostępniło GPT-4, najnowszą wersję modelu, która przyjmuje nie tylko polecenia tekstowe, ale również graficzne, potrafi zdać egzamin na adwokata czy programistę, czy wyczuć sarkazm. I znacznie rzadziej niż wcześniejsza wersja udziela błędnych odpowiedzi.
Uruchamianie kolejnych funkcjonalności wielkich modeli językowych nie znaczy, że testy się skończyły. Za każdym razem, gdy pytamy o coś sztuczną inteligencję, uczymy ją czegoś. Sami więc stajemy się uczestnikami tego cywilizacyjnego eksperymentu.