Pod koniec lipca weszła w życie ustawa przekształcająca Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia (CPRDiP) w Centrum Dialogu im. Juliusza Mieroszewskiego. Jest to inicjatywa tyleż słuszna, co nieco spóźniona i nie w pełni przemyślana.
CPRDiP powstało na mocy ustawy z 2011 r. Jego powołanie było elementem resetu w stosunkach polsko-rosyjskich zainicjowanego w okresie pierwszych lat rządów Platformy Obywatelskiej i prezydentury Dmitrija Miedwiediewa. Celem Centrum miało być inicjowanie i wspieranie działań podejmowanych w Rzeczypospolitej Polskiej i Federacji Rosyjskiej na rzecz dialogu i porozumienia w stosunkach polsko-rosyjskich. CPRDiP zainicjowało wymianę młodzieży (w tym obozy sportowe i żeglarskie), upowszechniało w obu społeczeństwach wiedzę na temat Polski i Rosji, podjęło działalność badawczą i wydawniczą. W tym ostatnim obszarze widoczny był jednak wyraźny przechył na rzecz tematyki historycznej – zwłaszcza jeśli chodzi o lata 40. XX w. – ze szkodą dla badań współczesnych stosunków polsko-rosyjskich.
Szaleństwa Bondarenki
W Moskwie powstała analogiczna z pozoru instytucja Fundacja „Centrum Rosyjsko-Polskiego Dialogu i Porozumienia”. Współpraca obu instytucji układała się źle, do czego przyczyniła się m.in. działalność publiczna szefa moskiewskiego centrum Jurija Bondarenki, który w 2014 r. poparł agresję Rosji przeciwko Ukrainie, aneksję Krymu i ideę rozbioru państwa ukraińskiego, wyrażając w szczególności nadzieję, że Rosja „rozp… banderowską Ukrainę”.
Konflikt rosyjsko-ukraiński stał się istotnym wyzwaniem dla działalności CPRDiP – dotyczyło to w szczególności wymiany młodzieży czy organizacji spotkań publicznych z udziałem gości z Rosji. Centrum podjęło skuteczną próbę zmierzenia się z nową rzeczywistością: w 2015 r. zorganizowało dużą międzynarodową konferencję „Kwestia Krymu w świetle prawa międzynarodowego”. Zarówno pierwszy dyrektor CPRDiP Sławomir Dębski, jak i jego ówczesny wicedyrektor Łukasz Adamski dostali w 2018 r. zakaz wjazdu do Rosji, m.in. dlatego że mieli stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej.
Sama idea i nazwa CPRDiP była jednak coraz większym obciążeniem, skoro o dialog i porozumienie z putinowską Rosją było coraz trudniej. Oficjalne kontakty na najwyższym szczeblu nie wykraczały właściwie poza wiceministrów spraw zagranicznych. W tym kontekście warto się zastanowić, dlaczego Centrum nadal w tej formie istniało (w 2017 r. minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski odnowił również skład polskiej części Polsko-Rosyjskiej Grupy do spraw Trudnych, choć ta nigdy nie podjęła już pracy). Być może był to przejaw właściwiej wielu państwom UE nadziei na możliwość ułożenia normalnych i wzajemnie korzystnych relacji z Rosją, być może element pisowskiej polityki zagranicznej, która postrzegała Federację Rosyjską jako alternatywę czy przeciwwagę dla Niemiec i UE.