Jarosław Kaczyński postawił przed Mateuszem Morawieckim trudne zadanie. Premier ma pokonać maraton w lepszym czasie niż Donald Tusk. Prezes PiS, sympatyk rodeo oglądanego nocą w telewizji, postawił nawet konkretne wymagania wobec szefa rządu. Prezes Rady Ministrów, który również nigdy nie objawił się jako czynny sportowiec, ma przebiec maraton w 4 godziny i 30 minut – tak rzekł prezes PiS, który uważa, że pokonanie przez Tuska 42 km 195 m w 5 godzin i 44 minuty to ledwie „taki szybszy chód”. Tymczasem Mateusz Morawiecki jeszcze dobrze nie ruszył, a już ma problemy.
Z oświadczenia majątkowego premiera wynika, że zainwestował 4,6 mln zł w obligacje w czasie, gdy wicepremier rządu i szef NBP przekonywali Polaków, że inflacja będzie niska. Morawiecki wiedział też od listopada od Amerykanów, że Rosja uderzy w Ukrainę. Czy unikatową wiedzę premier spieniężył, kupując obligacje, dzięki czemu na inflacji mógł zyskać, a nie stracić – jak inni?
Szef rządu kluczy, gdy pytany jest o to, kiedy i jakie obligacje kupił. Podobnie było z majątkiem przepisanym na żonę. Żadne orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego nie zwalnia z przyzwoitości i transparentności. Prawo nie zabrania ujawnić majątku, który szef rządu przepisał na żonę, podobnie jak odpowiedzieć na pytania o obligacje. Morawiecki boi się czegoś innego. Ujawniając cały swój majątek, premier pokazałby się jako najbogatszy polityk w Polsce. A cytując klasyka: „Jeśli ktoś ma pieniądze, to skądś je ma”.
Czytaj więcej
Lista tych, którzy wiedzieli, że warto kupić obligacje, które są chronione przed inflacją, jest dłuższa - mówił przewodniczący PO, Donald Tusk.
Dlatego Jarosław Kaczyński mówi w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie” (tą samą, o której Jacek Kurski pisał, że jest tak niezależna od PiS, jak „Komsomolskaja Prawda” od Kremla), że „potężną kulą u nogi naszej debaty publicznej ciągle są media”. Media powinny władzy nie przeszkadzać. Nie ujawniać prawdy o marnotrawieniu milionów na wybory kopertowe, miliardach utopionych przy budowie elektrowni Ostrołęka, aferze respiratorowej, aferze mailowej, aferze podsłuchowej, machinacjach zdymisjonowanego ministra Mejzy czy nadużywaniu władzy przez zdymisjonowanego ministra Cieślaka. I milczeć na temat pupila prezesa.