W dzisiejszych polskich sporach niebagatelną rolę w podgrzewaniu politycznych emocji odgrywa ikonografia w prasie i internecie. Przekonują o tym hejterskie okładki kolorowych czasopism. Można byłoby nad tym zjawiskiem przejść do porządku dziennego, gdyby nie to, że czasem trafia się obrazek, który dotyczy istotnej kwestii.
Tak jest w przypadku ubiegłotygodniowego „Newsweeka". Photoshop daje ogromne możliwości. Na okładce tygodnika możemy zobaczyć Mariusza Błaszczaka ubranego w mundur Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej – formacji, która była zbrojnym ramieniem reżimu PRL. Pod zdjęciem ministra spraw wewnętrznych jest zaś bijący po oczach tytuł: „Zomowiec Kaczyńskiego".
Sprowadzanie tego zabiegu wyłącznie do kolejnego wściekłego ataku opozycyjnego medium na znienawidzonego polityka PiS byłoby uproszczeniem. „Newsweek" porusza temat, który zawsze był przedmiotem debaty publicznej, gdy wpływ na polskie państwo zyskiwał Jarosław Kaczyński. Tym tematem są rządy silnej ręki, czyli – ujmując rzecz kolokwialnie – zamordyzm.
Brutalna diagnoza
Kaczyński już na początku lat 90. stawiał państwu polskiemu brutalną diagnozę. Wynikało z niej, że upadek komunizmu i koniec PRL przyniosły zarazem poważne osłabienie władzy politycznej. Padła ona łupem rozmaitych potężnych grup interesów, w rezultacie czego Polska stała się rajem dla rodzimej przestępczości zorganizowanej i obcej agentury. Sprzyjał temu moment przejścia z jednego systemu do kolejnego.
Obrońcy takiego scenariusza podkreślali, że konieczny jest demontaż struktur opresyjnych. Próbowali też przekonać swoich adwersarzy, że budowa demokracji i kapitalizmu ma swoją cenę, ale – argumentowali – warto ją ponieść, mając na uwadze świetlaną przyszłość. Kaczyński się z tym nie zgadzał. I przez cały okres III RP postulował wzmocnienie państwa – w tym także zaostrzenie kodeksu karnego – aby przejąć polityczną kontrolę nad transformacją ustrojową i rozprawić się z układami żerującymi na patologiach postkomunizmu.