Jeśli przyjąć, że wielu publicystów wypowiadających się krytycznie o niedawnej decyzji papieża Benedykta XVI w sprawie zdjęcia ekskomuniki z biskupów Bractwa św. Piusa X ma na względzie dobro i jedność Kościoła, to przyznać należy, że ich wiedza o katolicyzmie, soborach powszechnych i lefebrystach pozostawia wiele do życzenia. Przyglądając się trwającej dyskusji na ten temat, nie sposób nie zauważyć, że o jakości przywoływanych argumentów decydują raczej negatywne emocje aniżeli chęć przybliżenia długiej historii posoborowego sporu wokół reform i przemian w Kościele, abp. Marcela Lefebvre’a i założonego przez niego w 1969 r. instytutu życia apostolskiego pod nazwą Bractwo św. Piusa X.
[srodtytul]Ekumenizm bez lefebrystów[/srodtytul]
Niektórzy z krytyków decyzji Benedykta XVI uspokajają, że mimo dekretu Kongregacji ds. Biskupów z 21 stycznia 2009 r. tak naprawdę niewiele ona zmienia w relacjach Rzymu z lefebrystami. Być może najlepiej wyraził tę myśl Jan Turnau, który w przeszłości nieraz dawał wyraz swojej niechęci wobec typowych dla przedsoborowego Kościoła pojęć w rodzaju „heretyk” i „schizmatyk”.
Dzisiaj natomiast chętnie i, co charakterystyczne, jedynie w stosunku do nielubianych przez siebie lefebrystów szermuje pojęciem „schizma”: „Mógłbym zacząć uspokajająco. Od tego, że wbrew prasowym doniesieniom schizma lefebrystów trwa, wcale się nie skończyła. Mimo że papież zdjął ekskomunikę z lefebrystów” („Gazeta Wyborcza”, 30 stycznia 2009). Tę radosną i uspokajającą nowinę Turnau łączy ze zdecydowaną krytyką papieża, zarzucając mu „brak duszpasterskiej mądrości”, obrażanie muzułmanów i żydów oraz niechęć wobec rehabilitacji kontestującego nauczanie Kościoła w sprawach wiary i moralności ks. Hansa Künga, którego nazwał teologiem wielkiej miary.
Zaprezentowany tu sposób myślenia wydaje się typowym dla przedstawicieli tzw. otwartego katolicyzmu, dla których jedność Kościoła oznacza de facto wizję doktrynalnie pluralistycznej i nieustannie „dialogującej” instytucji, której celem nie jest już „jedna owczarnia i jeden pasterz”, ale budowa synkretycznego religijnie świata, gdzie żadna z konfesji nie uzurpuje sobie miana jedynie prawdziwej.