Zaproponowane w wywiadach udzielonych przez profesorów Szumowskiego oraz Gałeckiego rozwiązania posiadają swoje uzasadnienie. Faktycznie pojawić się może bowiem sytuacjami, gdy w wiezieniu przebywa osoba doświadczającą zaburzeń psychotycznych (np. ma schizofrenie paranoidalną). Jednocześnie okazuje się, że sprawca ten był poczytalny w chwili czynu (nie był zastosowany środek zabezpieczający) lub pierwsze objawy pojawiły się już w trakcie odsiadki. Dyrektor więzienia może dostrzec istotne problemy w sytuacji, w której widzi konieczność wsparcia medycznego tej osoby po opuszczeniu zakładu karnego. Jednocześnie nie ma on formalnych podstaw do złożenia stosownego wniosku.
Przedstawione przez media założenia nowelizacji niestety przypominają nieco projekt przedstawiony ponad pięć lat temu w sprawie tzw. ustawy izolacyjnej dotyczącej m. in. Mariusza Trynkiewicza, który opuszczał zakład karny. Także wówczas pojawiła się obawa czy zaburzenie psychiczne (nie choroba) nie doprowadzi do pojawienia się z jego strony niebezpiecznych zachowań. Dlatego też wprowadzono cywilne rozwiązanie pozwalające na psychiatryczną izolację podobnej grupy osób. Nowelizacja zasad dotyczących trybu wnioskowego teoretyczne nie powinna wzbudzać obaw. Sprawa dotyczy bowiem więźniów, u których możemy powiedzieć, że są chorzy psychicznie. W Polsce od 25 lat funkcjonują w tym zakresie przepisy ustawy o ochronie zdrowia psychicznego. Trzeba jednak przypomnieć pewną zasadę: Tryb wnioskowy nie dotyczy pacjentów stwarzających zagrożenie.
Trudny wniosek
Przymusowe leczenie pacjenta w trybie wnioskowym nie jest prostym działaniem zarówno z perspektywy prawnej, jak i klinicznej. Procedura wygląda w ten oto sposób: Ktoś bliski składa wniosek w sądzie opiekuńczym. Do wniosku musi dołączyć zaświadczenie lekarza psychiatry, który rozpoznawszy chorobę widzi konieczność leczenia, zgodną z art. 29 ustawy psychiatrycznej. Lekarz musi osobiście zbadać pacjenta. Po zmianach z 2010 r. pacjent ten nie musi jednak stawić się na badanie, na które psychiatra go wzywa. Jeśli jakimś cudem się tam pojawi wówczas sprawa kierowana jest przez osobę bliską do sądu. Sąd wyznacza ze swojej strony biegłego psychiatrę. Ten – nawet pod przymusem- bada pacjenta i wydaje opinię dotycząca konieczności leczenia. Opinia ta przedstawiana jest sądowi i ten na jej podstawie wydaje orzeczenie. Nie mamy tutaj jednak do czynienia jeszcze z pacjentem. Nie jest to także osoba stwarzająca zagrożenie dla siebie lub innych. Człowiek którego dotyczy wniosek może się odwoływać. Posiada pełne prawo do obrońcy z urzędu. Jeśli pojawi się orzeczenie zobowiązujące do leczenia musi się ono uprawomocnić. Następnie może on uchylać się od leczenia. Ostatecznie, po kilku miesiącach trafia do szpitala. Pojawia się wówczas pytanie: Czy faktycznie nie potrafi on zaspokajać podstawowych potrzeb życiowych? Jak dawał sobie rade przez ostatnie miesiące? Ponadto: Jaki jest jego stan zdrowia psychicznego, po tak długim okresie od badania?
Wspomniany powyżej projekt MZ zakłada, że dyrektor zakładu karnego będzie dołączony do grona podmiotów uprawnionych do złożenia wniosku dotyczącego leczenia. Czy to coś faktycznie zmieni?
Luka i obawa
Czy zmiana ustawy psychiatrycznej, niedotyczącej przecież spraw karnych jest aktualnie niezbędna? Z całą pewnością uzasadniona jest praca nad modyfikacją rzeczywistości, od której biją wręcz luki legislacyjne. Okazuje się jednak, iż pojawienie się możliwości złożenia przez dyrektora więzienia stosownego wniosku, niekoniecznie doprowadzi do umieszczenia danej osoby w placówce psychiatrycznej. Czytając wypowiedzi przedstawicieli resortu zdrowia dostrzec można, iż mowa jest o osobach, które mają zakończyć odbywanie kary, jednocześnie będąc osobami o „wątpliwym” stanie zdrowia psychicznego. W omawianym kontekście mamy jednak do czynienia co najmniej z osobą, która stwarzać może zagrożenie z powodu objawów choroby. Przywołany art. 29 ustawy o ochronie zdrowia psychicznego, nie dość, że jest trudny do zrealizowania to jednocześnie nie dotyczy podobnych sytuacji.
W tym roku obchodzić będziemy w sierpniu ćwierć wieku działania polskiej ustawy o ochronie zdrowia psychicznego. W licznych publikacjach, jej współtwórca, prof. Stanisław Dąbrowski zaznaczał, iż prace nad tym dokumentem trwały ponad dwie dekady. Ustawa ta miała już kilka istotnych nowelizacji: zmianie uległy w szczególności przekosy dotyczące ochrony praw osób doświadczających zaburzeń psychicznych. Kolejne nowelizacje pokazują, jak „żywym dokumentem” jest wspomniany akt prawny. Być może wprowadzenie nowych rozwiązań w zakresie trybu wnioskowego przyniesie poprawę w pewnych sytuacjach, w któryś ktoś wzbudzający niepokój opuszcza więzienie. Czy jednak problem nie leży czasem w innym miejscu? Podejmowana jest bowiem „legislacyjna terapia”, która całkowicie pomija profilaktykę. Nie jest przecież tajemnicą że polska psychiatria doświadcza kryzysu. Nie omija on także więzień, gdzie w wielu miejscach z trudem znaleźć można nie tylko psychiatrów, ale również psychologów. Paradoksalnie może zatem dojść z czasem do sytuacji, w której każdy opuszczający mury więzienne wymagać będzie wsparcia terapeutycznego, Tryb wnioskowy jest zatem słuszny. Wnioskujmy zatem wpierw o poprawę poziomu ochrony zdrowia psychicznego, także na terenie zakładów karnych.