Jakie państwo chce zbudować Janusz Palikot? On sam twierdzi, że nowoczesne. A nowoczesność – w jego myśleniu, a przynajmniej w programie i działaniu jego partii, a także w umysłach jego medialnych zwolenników – oznacza laicyzację i ateizację społeczeństwa.
Najlepszym na to dowodem jest fakt, że pierwszą (przewidywalną zresztą do bólu) akcją jego partii był postulat zdjęcia krzyża z sali obrad plenarnych Sejmu. Powodem ma być to, że narusza on – zdaniem jego przeciwników – neutralność światopoglądową państwa, a także zasadę rozdziału państwa i Kościoła.
Problem polega tylko na tym, że nie ma jednego modelu takiej neutralności czy rozdziału, i w wielu państwach europejskich trybunały konstytucyjne zaakceptowały obecność symboli religijnych (czyli konkretnie krzyża) nie tylko w parlamencie, ale również w sądach, szkołach czy urzędach. I wcale nie oznacza to, że mamy w ich przypadku do czynienia z państwami wyznaniowymi.
Krzyże w klasach i sądach
Systemy prawne czy konstytucyjne państw europejskich mają głębokie korzenie historyczne. Globalizacja czy nawet unifikacja prawa, jakiej próbuje dokonywać Unia Europejska, nie są w stanie tego zmienić. W Danii czy Wielkiej Brytanii (a konkretniej w Królestwie Anglii) czymś całkowicie naturalnym jest fakt, że jedna ze wspólnot wyznaniowych ma uprawnienia Kościoła państwowego, którego zwierzchnikiem jest każdorazowy władca.
Duchowni Kościoła ludowego (czyli duńscy pastorzy luterańscy) są urzędnikami państwowymi, a w Szwecji każdy nowy obywatel jeszcze kilka lat temu był automatycznie zaliczany (niezależnie od tego, czy go tam ochrzczono czy nie) do wiernych Kościoła Szwecji. Trzeba było osobiście zadeklarować sprzeciw, by się tam nie znaleźć. Czy oznacza to, że Szwecja i Dania są krajami klerykalnymi? A Wielka Brytania jest nienowoczesna?