Redaktor Agnieszka Rybak kierowała zainteresowanych dofinansowaniem działalności polonijnej na Berdyczów. Ministerstwu Spraw Zagranicznych, które przejęło finansowanie tej działalności od Senatu, zarzuciła opieszałość i bałagan. Ucierpiała na tym, jak twierdzi redaktor Rybak („Rz" 28.06.2012), działalność środowisk i mediów polonijnych.
Trzy proste posunięcia
W MSZ sprawa pomocy dla Polaków za wschodnią granicą traktowana jest priorytetowo. Gdy tylko uchwalono ustawę budżetową, zapewniając w rezerwie określoną sumę środków finansowych na rzecz tej działalności, już następnego dnia (tj. 9 marca 2012 r.) ministerstwo rozpisało konkurs, w którym udział mogły wziąć wszystkie podmioty działające w zgodzie z ustawą o działalności pożytku publicznego i wolontariacie.
W jury konkursu zasiadali również reprezentanci strony społecznej. Jego rozstrzygnięcie - jak nakazuje prawo - ogłoszono w kilku miejscach, także w Internecie. Informacja do aplikujących podmiotów (krajowych NGO) dotarła natychmiast, a więc 18 maja 2012 r. Powinny one wówczas wykonać trzy proste posunięcia:
Okazuje się jednak, że do 19 czerwca tego roku nie dotarła do ministerstwa zwrotna informacja od części aplikujących fundacji i organizacji (w tym także tych wymienionych w artykule Agnieszki Rybak), co istotnie postawiło odbiorców pomocy za wschodnią granicą w trudnej sytuacji.
Suma w dyspozycji na rzeczoną działalność to ponad 65 mln złotych, w tym 52 mln złotych do rozdysponowania w procedurze konkursowej. Dodatkowo, z myślą o tych projektach, które realizowane są od lat, a które mogły odpaść w konkursie, MSZ przeznaczyło ok. 10 mln złotych do dyspozycji konsulów, którzy mogą podpisywać umowy bezpośrednio z beneficjentami, bez pośrednictwa krajowych fundacji.