W sierpniu spytałem o to na blogu, we wrześniu zaś prywatnie wysłałem to pytanie (listem poleconym zaadresowanym na kancelarię) do pana prezydenta Bronisława Komorowskiego, pana marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego, pani premier Ewy Kopacz i pana ministra obrony Narodowej Tomasza Siemoniaka.
Przypomnę treść: „Czy na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej znajduje się broń jądrowa? Choć jeden atomowy ładunek? Bomba, mina, pocisk, rakieta? Nie proszę o ewentualną liczbę ani lokalizację, tylko o odpowiedź generalną: tak-nie. Uważam, że jako obywatel mam prawo to wiedzieć. To powinna być, moim zdaniem, informacja publiczna (art. 61 Konstytucji RP)".
Czasy się zmieniły, szary obywatel pisze, państwowa władza odpisuje. Z przyjemnością informuję P.T. Czytelników, że troje pierwszych adresatów (rzecz jasna, trzeci pomocnik piątego sekretarza) uprzejmie odpowiedziało, że trzeba z tym zwrócić się do szefa resortu obrony, ale tymczasem od niego też nadszedł list, który przytoczę w całości:
„Szanowny Panie, z upoważnienia Ministra Obrony Narodowej uprzejmie informuję, że na terenie Rzeczpospolitej Polskiej nie ma broni jądrowej. Z poważaniem – płk Dariusz Wiśniewski".
A pan Witold Trębicki z Kancelarii Prezydenta dodatkowo zacytował taki oto fragment październikowej wypowiedzi Bronisława Komorowskiego dla TVN: