6 listopada obchodziliśmy 80. rocznicę hitlerowskiej akcji Sonderaktion Krakau. W 1939 r. Niemcy aresztowali profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Górniczej oraz kilka przypadkowych osób. To był szok dla mieszkańców Krakowa?
Musiało tak być, bo było to pierwsze aresztowanie tego typu w mieście. W 1939 r. Niemcy musieli się przecież najpierw zagospodarować. Przygotowali sobie grunt pod stabilne i długie rządy. A dopiero w drugiej fazie wkroczyły siły policyjne i władza cywilna. To wtedy Niemcy przystąpili do projektu likwidującego szkolnictwo średnie i wyższe. Szok szokiem, ale nie wiedziano, co jest motywem tego aresztowania, co jest intencją władz niemieckich. Przez ostatnie wieki dzieje Europy czy cywilizacji europejskiej i amerykańskiej nie doświadczyły czegoś podobnego. Podejrzewano Niemców o działania zapobiegawcze w związku ze zbliżającym się Świętem Niepodległości 11 listopada. Miałoby to działać odstraszająco wobec wszystkich jednostek, które chciałyby manifestować tę rocznicę. Było to najczęstsze tłumaczenie – spodziewano się, że po kilku dniach naukowcy będą wypuszczeni na wolność. Poza tym uczeni pamiętali, że podczas I wojny światowej Niemcy zachowywali się poprawnie. Tu i ówdzie w restauracjach, w drugiej fazie wojny, wznosili okrzyki „Niech żyje Polska!". I z tymi obrazami w pamięci uczeni wędrowali przez pierwsze tygodnie okupacji. Nie dowierzali, że władza niemiecka może mieć złe zamiary wobec świata nauki.