Premier Jarosław Gowin mówi, że jednak ma dotyczyć.
Obecnie zakładamy, że w przypadku osób zatrudnionych na umowę o pracę obciążania podatkowe spadną przy dochodach rzędu do 6 tys. zł na miesiąc, przy 6-13 tys. zł nie zmienią się, powyżej 13 tys. zł – wzrosną. W przypadku działalności gospodarczej osoby do 6 tys. zł zyskają, a teraz trwają analizy, czy można stworzyć jakieś mechanizmy ochronne także dla firm o dochodach 6-10 tys. zł. Ulga Morawieckiego, bo tak o niej mówimy, wkrótce zostanie przedstawiona.
Na czym ma polegać ta ulga dla klasy średniej?
Nasza reforma opiera się o trzy filary – podwyżka kwoty wolnej do 30 tys. zł, podwyżka progu podatkowego z 85 tys. zł do 120 tys. zł oraz zmiany w obszarze składki zdrowotnej. Dzięki temu uda się odciążyć podatkowo osoby o najniższych dochodach, na czym nam najbardziej zależało. Jednocześnie nie chcemy, by traciły osoby o średnich dochodach między 6 a 13 tys. zł na miesiąc. Premier Morawiecki wyraźnie na to wskazywał. Stąd pomysł ulgi. Jeśli chodzi o szczegółowe rozwiązania, jak ma to działać, to przyrównałbym to do prostego równania matematycznego. Jeśli ktoś traci 100 zł miesięcznie, to my mu te 100 zł jakby zwracamy, jeżeli traci 200 zł, to zwracamy 200 zł.
To ma być taka co miesięczna ulga, czy może roczna?
Jeszcze nad tym dyskutujemy. Ja jestem za tym, by takie rozliczenie następowało co miesiąc. Musimy to jednak przeanalizować od strony technicznej.
Co z firmami, które nie mają dochodów? Jaką składkę zdrowotną będę płacić?
Analizujemy jeszcze takie sytuacje. Nie chcemy wrócić do poprzedniego ryczałtu, ale zastanawiamy się nam ustanowieniem jakieś minimalnej składki.
Jakie jest ryzyko, że jednoosobowe działalności o najwyższych dochodach zmienią formę prawną, zamienią się np. w spółkę akcyjną i budżet nie zobaczy żadnych wpływów ze składki od tych najbogatszych?
Rzeczywiście w Polsce mamy sporo poważnych biznesów, które prowadzone są jako jednoosobowa działalność gospodarcza. Z naszej perspektywy ich przekształcenie się np. na spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, byłoby korzystne, korzystne zwłaszcza dla kultury korporacyjnej w Polsce. Będziemy jeszcze dyskutować nad tą kwestią. Oczywiście zmiana formy prawnej jest możliwa, ale nie chcemy też, by nowy system zostawiał zbyt dużo furtek na czasami nieuczciwe optymalizacje podatkowe.
Jednym z głównych poszkodowanych tej reformy będą samorządy?
Tu rachunek jest dosyć prosty, jeżeli mówimy o stratach dla budżetu państwa rzędu 21 mld zł, to niecałe 10 mld zł przypada na samorząd. Ale samorządy na pewno nie zostaną na „lodzie", planowana jest dla nich subwencja inwestycyjna.
Ale subwencja inwestycyjna może być przeznaczona tylko na wydatki inwestycyjne, a nie na wydatki bieżące takie jak wynagrodzenia, utrzymanie szkół czy remont drogi. Dlatego samorządy boją się, że zabraknie im pieniędzy właśnie na takie podstawowe sprawy.
Od początku konstruując reformę zdawaliśmy sobie sprawę jakie to niesie konsekwencje i dla samorządów i dla budżetu państwa. Natomiast jeśli chodzi o kwestię rekompensat to jesteśmy dla początku drogi, subwencja inwestycyjna jest jednym z pomysłów, zakładam, że będzie się toczyć jeszcze dyskusja jak ten problem rozwiązać.
Czy te 14 mld zł, o których pan mówił na początku wystarczy, żeby podnieść wydatki na służbę zdrowia do 6 proc. w 2022 roku i docelowo do 7 proc. PKB?
Wydaje się, że jeśli chodzi o cel 6 proc. PKB w krótkim okresie to jest on do osiągnięcia, natomiast jeśli chcielibyśmy dobić do 7 proc. PKB, to trzeba będzie jednak szukać innych źródeł.
CV
Łukasz Czernicki pełni funkcję głównego ekonomisty Ministerstwa Finansów od kwietnie 2020 r. Wcześniej związany był z Polskim Instytutem Ekonomicznym, gdzie od 2019 r. stał na czele Zespołu Strategii. Jest doktorantem na Wydziale Nauk Ekonomicznych i Społecznych na Uniwersytecie w Poczdamie, ukończył studia makroekonomiczne na Uniwersytecie Technicznym w Berlinie.