Lasy Państwowe zdejmują parasol ochronny z branży drzewnej

- W okresie koniunktury Litwini sprzedawali drewno 30 proc. drożej niż my, Niemcy podobnie, ale o tym przemysł drzewny nic nie wspomina - mówi Marian Pigan, dyrektor generalnym Lasów Państwowych

Publikacja: 23.06.2009 11:01

[b]Branża drzewna narzeka, że Lasy Państwowe wykorzystują swój monopol i utrzymują zbyt wysokie ceny drewna. Przemysłowi dokucza to tym mocniej, że z powodu kryzysu nie znajduje zbytu na swoje towary. Zamierza Pan zmienić politykę sprzedaży drewna?[/b]

Ceny drewna nie są zbyt wysokie. Średnia cena sprzedaży wynosi obecnie 136 zł, w okresie koniunktury było to 154 zł. Litwini w tym samym okresie sprzedawali 30 proc. drożej niż my, Niemcy podobnie, ale o tym przemysł drzewny nic nie wspomina. Dlatego tam gdzie nie znajduję podstaw, by ustąpić, mówię nie, i twardo przy tym obstaję. Odkąd zostałem dyrektorem, jednym z głównych priorytetów była dla mnie właśnie zmiana zasad sprzedaży drewna. Te, które obowiązywały wcześniej były skonstruowane z dużą dozą opiekuńczości nad przemysłem drzewnym. Nie tylko cena była istotna, ale funkcjonowały elementy, które w dobie mechanizmów wolnorynkowych w ogóle nie powinny mieć miejsca. Chociażby sprzedawanie towaru tylko tym firmom, które już wcześniej kupowały w Lasach Państwowych, czyli miały tzw. historię zakupu. A to z kolei zamykało dostęp do surowca pozostałym, którzy chcieli kupić drewno w LP.

[b]Za to zresztą dostaliście karę w wysokości 1,5 mln zł. od Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów[/b]

Odwołaliśmy się od tej kary twierdząc, że podjęliśmy już kilka działań, które UOKiK powinien wziąć pod uwagę i dać nam czas na naprawienie systemu. Biorąc pod uwagę specyfikę gospodarki drewnem nie możemy zrobić szybkiego przejścia z mechanizmów socjalnych do mechanizmów wolnorynkowych. Byłby to szok i wiele firm nie wytrzymałoby tego. Skutki społeczne byłyby bardzo duże, bo po stronie przemysłu drzewnego mamy dziś ponad 7 tys. firm i nie możemy pozwolić sobie na to, by część z nich upadła. Mamy świadomość, że na rynku drzewnym, jeżeli chodzi o podaż surowca mamy pozycję dominującą, ale robimy wszystko, by kształtować warunki sprzedaży, które nie będą utrudniać do niego dostępu.

[b] Co robicie?[/b]

Założyliśmy, że przejdziemy do nowych zasad, ale bezwstrząsowo. Przemysł drzewny domaga się zasad sprzedaży rynkowych i zabezpieczenia dostaw surowca. Różnimy się jednak wyobrażeniem rynkowości. Dla mnie rynkowy system sprzedaży to jest system przetargowy. Przemysł drzewny uważa, że są to negocjacje. Nie zgodzę się na to, aby poddawać negocjacjom sprzedaż 27 mln m sześć. drewna - drugą co do wielkości pulę w Europie (tylko Niemcy pozyskują więcej). Sprzedawanie tego w trybie negocjacyjnym rodziło by wiele niedomówień, podejrzeń, będzie stwarzało wokół leśników złą atmosferę, podejrzenia o manipulowanie, o korupcję. Pamiętajmy, że surowiec pochodzi z lasów, które są państwowe i są wartością społeczną. Myślę, że nie będzie zgody społecznej na to, nawet przy zachowaniu wszystkich środków ostrożności, by sprzedawać drewno na niejasnych zasadach. Wzorując się trochę na ustawie Prawo zamówień publicznych, uważam, że podstawowym trybem sprzedaży powinien być przetarg. Jeżeli nie uda się sprzedać tego surowca w trybie przetargowym to dopiero wówczas zakładam możliwość negocjacji. Na razie wprowadziliśmy tymczasowe zasady sprzedaży drewna.

Podzieliliśmy pulę na 70 proc., tj. pula dla klientów, którzy mają historię zakupu w LP, a 30 proc. to jest pula dla firm, której wcześniej nie kupowały surowca w LP.

Z uwagi na niepewną sytuację rynkową podzieliliśmy przetarg na dwa przetargi półroczne. Bo ani my, ani przemysł drzewny, nie jesteśmy w stanie przewidzieć przyszłości na rok. Podział 70 na 30 nie został w pełni zaakceptowany przez UOKiK, który domagał się podziału 60 do 40, twierdząc, że jeżeli na rynku jest 40 proc. drewna ogólnodostępnego, to w zupełności kształtują się mechanizmy wolnorynkowe. Natomiast LP założyły, że względu na dobro firm drzewnych, przejściowo przez okres roku, będzie podział 70 : 30. W przyszłym roku będzie inny podział. Jestem zwolennikiem nawet 50 : 50. Za sprawą Natury 2000 zakładamy, że sytuacja na rynku drewna, już wkrótce może stać się jeszcze bardziej drażliwa, bo na obszarach objętych ochroną będziemy musieli zmniejszyć pozyskanie surowca.

Szacuję, że będzie to ok. 5 mln metrów sześć. rocznie. To bardzo dużo. Nie przeniesiemy natomiast intensywności cięć na pozostałe obszary. To na pewno będzie miało wpływ na przemysł drzewny.

[b]W tej chwili firmy mają kłopoty i wcale nie odbierają drewna[/b]

Dla wielu firm cena jest trudna do zaakceptowania z różnych powodów. Ale mamy świadomość tego co dzieje się na rynku i obniżyliśmy ceny do poziomu z 2006 roku, czyli sprzed czasów koniunktury. Ustalamy ceny bardzo rozsądnie. Oczywiście, bierzemy tutaj pod uwagę dobro przemysłu drzewnego. Ale jako zarządca majątku narodowego, firma, która sama na siebie zarabia, ustalając cenę musimy pogodzić interesy związane z rozwojem przemysłu drzewnego, ale również nasze obowiązki wobec przyrody. Wbrew pozorom las nie rośnie sam. Pieniądze pochodzące ze sprzedaży drewna przeznaczamy na zwiększanie lesistości naszego kraju, ochronę przeciwpożarową, zwalczanie szkodników w lesie, itp.

[b] Niższe ceny mają też chyba pomóc wam. Lasy nie mają kłopotu z powodu niższego popytu?[/b]

W styczniu i lutym 2009r. zakupy były na bardzo niskim poziomie. Ceny wyjściowe, które przewidzieliśmy, na poziomie średniej ceny ponad 140 zł za metr okazały się za wysokie, i przemysł drzewny nie odbierał surowca. Na dobrą sprawę mieliśmy odpowiednio zabezpieczone umowy, mogliśmy czekać i później zmuszać firmy karami do odebrania drewna. Ale uważamy, że to nie jest dobre rozwiązanie. Przeanalizowaliśmy wyniki sprzedaży tych sortymentów, które nie znalazły nabywców. W marcu i kwietniu wprowadziliśmy na nie rabaty o 3-5 proc. Ten ruch okazał się dobry, bo zbliżyliśmy się do cen rynkowych, czyli do granic opłacalności. Przedłużyliśmy rabaty na maj i czerwiec a na niektóre sortymenty jeszcze je pogłębiliśmy. Zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy wyspą, a polskie firmy drzewne mają kłopot ze zbytem swoich towarów, bo 50 proc. idzie na eksport. Uważam, że istnieje punkt równowagi pomiędzy interesami przemysłu drzewnego a przychodami LP. Zatem, założeniem jest, aby drewno było sprzedawane po cenach rynkowych.

[b]Branża drzewna narzeka, że Lasy Państwowe wykorzystują swój monopol i utrzymują zbyt wysokie ceny drewna. Przemysłowi dokucza to tym mocniej, że z powodu kryzysu nie znajduje zbytu na swoje towary. Zamierza Pan zmienić politykę sprzedaży drewna?[/b]

Ceny drewna nie są zbyt wysokie. Średnia cena sprzedaży wynosi obecnie 136 zł, w okresie koniunktury było to 154 zł. Litwini w tym samym okresie sprzedawali 30 proc. drożej niż my, Niemcy podobnie, ale o tym przemysł drzewny nic nie wspomina. Dlatego tam gdzie nie znajduję podstaw, by ustąpić, mówię nie, i twardo przy tym obstaję. Odkąd zostałem dyrektorem, jednym z głównych priorytetów była dla mnie właśnie zmiana zasad sprzedaży drewna. Te, które obowiązywały wcześniej były skonstruowane z dużą dozą opiekuńczości nad przemysłem drzewnym. Nie tylko cena była istotna, ale funkcjonowały elementy, które w dobie mechanizmów wolnorynkowych w ogóle nie powinny mieć miejsca. Chociażby sprzedawanie towaru tylko tym firmom, które już wcześniej kupowały w Lasach Państwowych, czyli miały tzw. historię zakupu. A to z kolei zamykało dostęp do surowca pozostałym, którzy chcieli kupić drewno w LP.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Apel do kandydatów na urząd prezydenta
Opinie Ekonomiczne
Anita Błaszczak: Czas na powojenne scenariusze dla Ukraińców
Opinie Ekonomiczne
Umowa koalicyjna w Niemczech to pomostowy kontrakt społeczny
Opinie Ekonomiczne
Donald Tusk kontra globalizacja – kampanijny chwyt czy nowy kierunek?
Opinie Ekonomiczne
Piotr Arak: Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0