Okazuje się, że mały trójpak energetyczny, czyli nowelizacja prawa energetycznego, jest równie problematyczny, co duży trójpak, czyli dodatkowo prawo gazowe i ustawa o OZE. Ten duży miał być gotowy już na początku tego roku, tymczasem nawet małego ani widu, ani słychu... Tzn. nie do końca, bo słyszeć to słyszymy o nim stale, tylko nadal go nie widać. Wcześniej wrócił do podkomisji, teraz z kolei nie ma do niego stanowiska rządu, co powoduje, że Sejm będzie głosował dokument najwcześniej w kwietniu. Najwcześniej, ponieważ nie postawiłabym dziś żadnych pieniędzy na to, że na posiedzenie komisji gospodarki po 20 marca opinia rady ministrów będzie gotowa. A nawet jeśli, to po głosowaniu w Sejmie potrzebne jest senackie, wreszcie podpis prezydenta... Czyli łatwo obliczyć, że jeśli przepisy wejdą w życie w maju, to naprawdę będzie duży sukces. A przecież miało być to szybkie rozwiązanie, a właściwie wyjście awaryjne z sytuacji, w której nie udało się uchwalić dużego trójpaku.
Ten z kolei ma wejść w życie w wersji 2.0 na początku 2014 r. (choć hurraoptymiści mówią jeszcze o tym roku...). Tyle, że prace nad nim tak naprawdę stoją w miejscu i konia z rzędem temu, kto dziś powie, jak to się skończy. Tymczasem Iberdrola i Dong, które wycofują się z Polski (ich farmy wiatrowe kupują PGE i Energa) to zarys wstępu do początku. Bez ustawy o odnawialnych źródłach energii za chwilę będzie tylko gorzej. Ale to nadal nie wszystko.
Jak Unii Europejskiej, która czeka tylko na dogodny moment, skończy się cierpliwość, to Polska zapłaci nawet do 90 tys. euro kary dziennie za niedostosowanie przepisów energetycznych do wspólnotowych dyrektyw. Ile to będzie, zwłaszcza, że może to naliczać nawet od roku 2011? Plus minus jakieś 260 mln zł. Narzekamy, że dopłacamy do górniczych czy rolniczych emerytur, ale do płacenia kar jesteśmy chętni? Dziwna ta logika. W tej piosence Alicji Majewskiej jest jeszcze o tym, że „nadzieja wciąż w serc kapeli na werbelku cicho gra", a potem pod powieką zrodzi sięłza radości. Ale takie rzeczy to tylko w piosence.