Tymczasem paryski szczyt klimatyczny od wyborów parlamentarnych dzieli zaledwie miesiąc i już niebawem Polsce przyjdzie stanąć wobec fundamentalnych pytań o przyszłość jej energetyki.
Jak zawsze, najważniejsza pozostaje kwestia udziału węgla w bilansie energetycznym kraju. Ostatnie decyzje Rady Unii Europejskiej ds. Środowiska ws. Rynkowej Rezerwy Stabilizacyjnej muszą skończyć się podniesieniem cen uprawnień do emisji CO2, co będzie wielkim wyzwaniem dla polskiej energetyki. Nie napawają optymizmem także kolejne informacje dotyczące planowanych redukcji emisji dwutlenku węgla, z coraz częściej powtarzanym postulatem transformacji do gospodarki zeroemisyjnej. Wprawdzie słowo "dekarbonizacja" znikło z unijnych dokumentów, ale sformułowanie "gospodarka neutralna węglowo", dopóki nie zostanie precyzyjnie zdefiniowane, również może okazać się groźne.
Polska ma w tej kwestii całe szerokie spektrum działań, z radykalnym odrzuceniem postanowień szczytu klimatycznego włącznie. Faktem jest jednak, że polski sektor energetyczny jest przestarzały i zacofany, a kwestia generowanych przezeń zanieczyszczeń i szkód to realny problem. Nawet jeśli nadal będzie bazował na węglu kamiennym i brunatnym, nowe inwestycje i rozwój technologii będą nieuchronne. Jednym z rozwiązań, które mogą zwiększyć jego konkurencyjność, jest kogeneracja.
Współwytwarzanie ciepła i energii elektrycznej nie należy dziś do rozwiązań najtańszych, ale w różnych miejscach rozwiązuje wiele problemów i w przyszłości może przynosić duże oszczędności i korzyści skali. Przede wszystkim, jest z definicji bardziej efektywne, tak więc powinno samo z siebie doprowadzić do redukcji emisji zanieczyszczeń, wciąż bazując na krajowym surowcu. Lobby węglowe wprawdzie ma swoje zastrzeżenia z tego tytułu, ponieważ uważa, że może to oznaczać zmniejszenie zapotrzebowania na węgiel, a przez to kurczenie się rynku, ale to niekoniecznie musi być prawda.
Po pierwsze, kogeneracja z natury rzeczy sprawdza się w miejscach o dużej gęstości zaludnienia, jest więc skuteczną metodą zwalczania tzw. niskiej emisji, szczególnie szkodliwej dla zdrowia. Polskie miasta zajmują niechlubne czołowe miejsca w rankingach najbardziej zanieczyszczonych miast Europy, ponieważ kamienice i domy z indywidualnymi źródłami produkcji ciepła emitują bardzo wiele szkodliwych gazów i pyłów. Bierze się to z tego, że często opalane są "czym popadnie", a więc także węglami najniższej jakości, wszelkiego rodzaju śmieciami, w tym zanieczyszczonymi chemicznie, odpadami z tworzyw sztucznych, itp. Stąd też założenie, że elektrociepłownia miejska oznaczać będzie spadek zużycia węgla w ogólności, niekoniecznie musi być prawdziwe.