Ptak-Iglewska: UE jak niedźwiedź: śpi, a jak ryczy, to za późno. Trump nas budzi

Na co UE czekała cztery lata? Czy potrzebujemy Trumpa, żeby bronić interesów, które już widzieliśmy wcześniej? UE widzi okazje i czeka, jak śpiąca królewna, budzona pocałunkiem królewicza ze sztuczną opalenizną.

Publikacja: 10.03.2025 14:14

Ptak-Iglewska: UE jak niedźwiedź: śpi, a jak ryczy, to za późno. Trump nas budzi

Foto: Reuters

Do oburzających informacji na temat poczynań Donalda Trumpa na fotelu prezydenta USA można dodać jedną zaskakującą, za to na temat... UE. Otóż walka toczy się o surowce ziem rzadkich, a UE już cztery lata temu zawarła z Ukrainą porozumienie o współpracy w tej sprawie. I go nie wykorzystała. 

Donald Trump próbuje wymusić od Ukrainy niemal nielimitowany dostęp do jej surowców, na warunkach, które nawet najspokojniejsi analitycy nazywają neokolonizacją. Trump wyrzucił Zełeńskiego z Białego Domu, gdy mieli podpisać porozumienie w sprawie surowców Ukrainy, po czym wstrzymał pomoc wojskową dla Ukrainy, a po namyśle w roli dźwigni do negocjacji dorzucił wstrzymanie pomocy wywiadowczej. Od półtora tygodnia UE w panice usiłuje wejść w buty USA, na nadzwyczajnych szczytach głów państw w Londynie i Brukseli szuka budżetów na zastąpienie pomocy USA – unijną. Francja oferuje swoje satelity w zamian za amerykańskie, minister Sikorski na portalu X pojedynkuje się z Muskiem, który grozi odebraniem Starlinków Ukrainie, a w rzeczywistości Polsce, bo to my płacimy za to rocznie 50 mln dolarów. Równolegle, wysłannicy Trumpa sondują, ile jeszcze Waszyngton może wymusić na Kijowie ustępstw, ile może jeszcze oddać Rosji ukraińskiej ziemi, surowców, krwi.

Czytaj więcej

Nadzwyczajny szczyt Unii Europejskiej. Tusk zapowiada nowy wyścig zbrojeń

To nie Moskwa, a Europa jest niedźwiedziem. Śpiącym

Ta wymuszona mobilizacja w unijnej salonce pokazuje, że Unia Europejska ma własny potencjał do budowy sił obronnych, do wspierania Ukrainy satelitami, jak zaoferowała Francja, że Polska też nie jest skazana na Starlinki, bo alternatywą jest system Govsatcom czy flota satelitów OneWeb. Tyle, że szukamy gorączkowo rozwiązań na problemy, które by nie powstały, gdyby UE działała wcześniej, a nie spała jak śpiąca królewna, którą pocałunkiem teraz zbudził królewicz ze sztuczną opalenizną. Albo jak niedźwiedź, który zaryczy dopiero, gdy go USA szturchnie kijkiem.

Skąd ta niewygodna teza? Bo UE przesypia okazje. Porozumienie o surowcach krytycznych podpisaliśmy z Ukrainą w lipcu 2021 roku, czyli jeszcze przed atakiem Rosji i do tej pory nic się z tym nie działo. Obudziliśmy się dopiero po trzech latach wojny, gdzie jednym z oczywistych celów Rosji były kopalnie i zasoby Ukrainy. A UE już 4 lata temu miała dobre rozeznanie tematu, porozumienie miało zintegrować łańcuchy wartości surowców krytycznych i baterii, ułatwić projekty joint venture i możliwości biznesowe UE i Ukrainy, pozwolić na wspólne badania i innowacje. I wracamy do tego dokumentu dopiero teraz, gdy Trump próbuje przejąć skarby Ukrainy za bezcen i w tym celu, by mieć pretekst, w skandaliczny sposób zawyża tak trzykrotnie pomoc udzielaną przez USA Ukrainie, Ameryka dała Ukrainie nie 500 mld dol., a 118,3 mld dol., gdy Europa - 145 mld euro.

Czytaj więcej

Wspólna obrona Europy albo podbój przez Moskwę

Świat czeka na UE, a nasza konkurencja traci wiarygodność

UE widziała możliwość współpracy z Ukrainą wcześniej i mimo to spała, aż ją obudził Trump. Jakie jeszcze możliwości przesypiamy? Afrykę, i to od dawna. Chiny przejęły kontrolę nad większością surowców ziem rzadkich na świecie, a przedstawiciele związków krajów afrykańskich pytali na forum inwestycyjnym w Luksemburgu – jaka będzie rola UE na rynku surowców krytycznych. Szukają partnerstw, cywilizowanego sposobu na prowadzenie biznesu, norm, zostawiania części marży w Afryce, chcą inwestycji europejskich, które zaoferują przetwarzanie surowców, a nie tylko ich wywożenia za bezcen, jak Chińczycy. UE rozmawia z Afryką od dawna, za kilka dni ma być szczyt w sprawie cennych surowców. Czy znowu zaoferujemy senne i niewykorzystywane potem „memorandum of understanding”? Bezpieczne partnerstwo, w obliczu szaleństwa USA i putinowskiej Rosji, staje się europejską kartą przetargową. Mamy dosłownie 5 minut, żeby to wykorzystać.

Do oburzających informacji na temat poczynań Donalda Trumpa na fotelu prezydenta USA można dodać jedną zaskakującą, za to na temat... UE. Otóż walka toczy się o surowce ziem rzadkich, a UE już cztery lata temu zawarła z Ukrainą porozumienie o współpracy w tej sprawie. I go nie wykorzystała. 

Donald Trump próbuje wymusić od Ukrainy niemal nielimitowany dostęp do jej surowców, na warunkach, które nawet najspokojniejsi analitycy nazywają neokolonizacją. Trump wyrzucił Zełeńskiego z Białego Domu, gdy mieli podpisać porozumienie w sprawie surowców Ukrainy, po czym wstrzymał pomoc wojskową dla Ukrainy, a po namyśle w roli dźwigni do negocjacji dorzucił wstrzymanie pomocy wywiadowczej. Od półtora tygodnia UE w panice usiłuje wejść w buty USA, na nadzwyczajnych szczytach głów państw w Londynie i Brukseli szuka budżetów na zastąpienie pomocy USA – unijną. Francja oferuje swoje satelity w zamian za amerykańskie, minister Sikorski na portalu X pojedynkuje się z Muskiem, który grozi odebraniem Starlinków Ukrainie, a w rzeczywistości Polsce, bo to my płacimy za to rocznie 50 mln dolarów. Równolegle, wysłannicy Trumpa sondują, ile jeszcze Waszyngton może wymusić na Kijowie ustępstw, ile może jeszcze oddać Rosji ukraińskiej ziemi, surowców, krwi.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Prywatyzacja przez deregulację
Opinie Ekonomiczne
Czy poziom życia w UE jest niższy niż w USA?
Opinie Ekonomiczne
Prof. Bogumił Kamiński: Bądźmy zwinni w wyścigu AI
Opinie Ekonomiczne
Prof. Tomkiewicz: Jak uwzględnić obronność w regułach fiskalnych?
Materiał Promocyjny
Sześćdziesiąt lat silników zaburtowych Suzuki
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Przejęcie Kanału Panamskiego w platońskiej jaskini