Mimo bogactw naturalnych, od złota poczynając na ropie i gazie kończąc, z ekonomicznego punktu widzenia Rumunia nigdy nie miała przesadnego szczęścia. Podbita przez cesarza Trajana stała się najbardziej peryferyjną prowincją Imperium Rzymskiego i miejscem zesłań dla skazańców. Rzymianie dość szybko opuścili zadunajską zdobycz, zostawiając ją na łup bandom dzikich koczowników (pozostałością po czasach rzymskich stał się romański język).
Potem nastały czasy niepokojów i wojen, w czasie których wyróżnił się szczególnie hospodar Wład Palownik (pozostałością po nim są opowieści o Drakuli). Następnie ziemie rumuńskie wpadły pod wpływy Turków, stając się z kolei najbardziej peryferyjną prowincją imperium osmańskiego.
Jako niepodległe państwo narodziła się pod koniec XIX wieku, stopniowo rozszerzając swoje granice (ale nie dobrobyt mieszkańców). Była częścią Bałkanów, najbardziej peryferyjnej i szarpanej największymi konfliktami części Europy. Po wojnie stała się z kolei częścią imperium sowieckiego i zapisała się w historii nowym wcieleniem Drakuli, Nicolae Ceausescu, który swoją polityką gospodarczą najpierw kraj po uszy zadłużył, w celu realizacji megalomańskich projektów polityczno-gospodarczych, a następnie zagłodził usiłując spłacić zachodnie kredyty (pozostałością po tych ekscesach jest wybudowany w Bukareszcie pałac, uważany za największą pod względem powierzchni budowlę świata).
Przez ostatnie 150 lat, dla których dysponujemy względnie wiarygodnymi szacunkami, Rumunia należała więc do najbiedniejszych państw Europy, a pod względem PKB na głowę mieszkańca ustępowały jej tylko: Albania, Bułgaria i Serbia. Potem już tylko Albania.
Nieco szczęśliwsze czasy dla Rumunii nastały dopiero po upadku komunizmu. I to wcale nie od razu, ale dopiero po kilkunastu latach, w czasie których udało się z ogromnym trudem uporządkować gospodarkę, politykę i finanse, a w roku 2007 wstąpić do Unii Europejskiej. Stabilizacja, nieskrępowany dostęp do europejskiego rynku, napływ zagranicznych inwestycji i funduszy unijnych spowodował, że Rumunia stała się od tego momentu jednym z najszybciej rozwijających się krajów Europy, niewiele ustępując dynamiką wzrostu Polsce.