„Każde pokolenie ma własną drogę”, śpiewał kiedyś Joe Cocker, a Grzegorz Skawiński dodawał, że „każde pokolenie ma własny czas”. Słowa te doskonale pasowały do sytuacji, kiedy młodzi aktywiści z „Ostatniego pokolenia” zablokowali w godzinie szczytu warszawską Wisłostradę: oni oczywiście mieli wtedy czas, w odróżnieniu od wściekłych kierowców, którzy stali w korku na opanowanej przez nich drodze.
Forma protestu bardzo mi się nie podoba, bo najsilniej uderza w Bogu ducha winnych ludzi (jak się więc wydaje, nie chodzi wcale o doprowadzenie do jakiejś zmiany, ale o to, by było jak najgłośniej). Ale jeszcze bardziej nie podoba mi się niszczenie obrazów Moneta, van Gogha i Klimta, czego usiłowali dokonać, na szczęście bezskutecznie, ostatniopokoleniowcy z innych krajów Europy. Bo choć mogę zrozumieć zaniepokojenie młodych ludzi problemem zmian klimatycznych, na pewno nie usprawiedliwia ono barbarzyństwa, jakim jest atak na malarskie arcydzieła. Ale cóż, radykalni ekolodzy twierdzą, że tylko w ten sposób mogą ocalić świat, więc los wiszących na ścianach staroci ich nie interesuje.
Po drugiej stronie barykady mamy negacjonistów, wspieranych przez potężne lobby górniczo-paliwowe, a czasem i przez polityków z pierwszych stron gazet. Oni uważają całą historię z ociepleniem klimatu za „bzdury, które głosi światowe lewactwo”. Albo twierdzą, że ocieplenia w ogóle nie ma (bo przecież któregoś dnia był mróz), albo że nie jest ono związane z działalnością człowieka. Ulubiony dowód jest taki, że 1000 lat temu wikingowie nazwali Grenlandię „zieloną wyspą”, a więc musiała być tam bujna roślinność (w rzeczywistości chodziło o zabieg marketingowy przedsiębiorczego odkrywcy Eryka Rudego, który w ten sposób pragnął przyciągnąć do pokrytej w znacznej mierze lodem wyspy osadników).
Pewne rzeczy trzeba jednak uporządkować.
Po pierwsze, ocieplenie klimatu nie jest wymysłem, tylko bezdyskusyjnym faktem. W ciągu 150 lat systematycznych pomiarów temperatura wzrosła o 1,5 stopnia. Mniej dokładne pomiary, bazujące m.in. na analizie rdzeni lodowych, sugerują, że choć takie wzrosty miały miejsce w przeszłości, nigdy w tak szokująco krótkim (z punktu widzenia klimatu) czasie.