Dla ekonomistów korzyści z dwóch dekad obecności Polski w Unii są oczywiste. Mówiliśmy o nich w trakcie debaty „20 lat Polski w Unii Europejskiej – i co dalej?”. Prof. Witold M. Orłowski szacuje, że gdyby nie wejście do UE, średnie tempo rozwoju naszego kraju byłoby w tym okresie dwa razy mniejsze i bylibyśmy w przybliżeniu na podobnym poziomie jak Bułgaria, najbiedniejszy dziś członek Unii. Żeby zobaczyć jak mogłaby wyglądać Polska bez ostatnich 20 lat, naprawdę warto latem zajrzeć do Bułgarii. I koniecznie ruszyć ze względnie zasobnego wybrzeża Morza Czarnego, by zanurzyć się w ciągle dość przaśnym interiorze. To pomaga docenić długą drogę, jaką przeszliśmy tu, nad Wisłą.
Ćwierć biliona euro „wyciśnięte z brukselki”
Zwykły konsument może mieć kłopot z oceną stopniowych zmian PKB. Ale widocznym znakiem korzyści z obecności w Unii są sfinansowane z dotacji UE budynki użyteczności publicznej, tramwaje, autobusy, szybkie drogi w całym kraju, linia metra w Warszawie (łatwo je rozpoznać, bo są w charakterystyczny sposób oznakowane). Ba, nawet rolnicy na antyunijne protesty przyjeżdżają teraz ciągnikami za kilkaset tysięcy złotych, kupionymi za unijne dotacje.
Czytaj więcej
Najwyższy czas, aby polscy decydenci przedstawili swoje propozycje reform Unii, zwłaszcza jednolitego rynku, i budowali dla nich poparcie. Polska obecność w UE nie może polegać na biernym entuzjazmie albo biernej niechęci do Unii i koncentrowaniu się na konsumpcji funduszy pomocowych.
Unia jawi się Polakom przede wszystkim jako wielki dawca pieniędzy, swoisty bankomat bez PIN-u. Nasze podejście do niej zdominowało hasło o „wyciskaniu brukselki”, ukute niegdyś przez premiera Waldemara Pawlaka. I rzeczywiście z tej „brukselki” wycisnęliśmy przez 20 lat krocie. Do Polski napłynęło z UE około ćwierć biliona euro. Odliczając nasze składki do UE itp. jesteśmy na gigantycznym plusie: ponad 160 mld euro netto.
Niepokojące efekty zohydzania Unii
To czysto interesowne podejście biorcy wydaje się niepokojące, bo mimo owych gigantycznych transferów obecność Polski w Unii uważa za korzystną tylko 53 proc. dorosłych Polaków, jedna czwarta jest przekonana, że nie jest ani pozytywna ani negatywna, a aż co szósty pytany widzi głównie wady. W tych wynikach badania IBRiS, przeprowadzonego dla „Rzeczpospolitej”, widać efekt ostatnich ośmiu lat zohydzania Polakom przez PiS obecności w Unii.