Pożegnanie z mądrością

Mądrość to zdolność do właściwego wykorzystania istniejącej wiedzy w poprzek opłotków między dyscyplinami naukowymi. Odkąd kariery naukowe robi się w silosach wąskich specjalizacji, uczeni nie potrafią identyfikować szaleństwa w życiu społecznym, a przede wszystkim w wielkiej i największej polityce.

Publikacja: 24.10.2023 03:00

Mądrość to zdolność do właściwego wykorzystania istniejącej wiedzy w poprzek opłotków między dyscypl

Mądrość to zdolność do właściwego wykorzystania istniejącej wiedzy w poprzek opłotków między dyscyplinami naukowymi

Foto: Adobe Stock

W legendarnej serii PiW „Biblioteka myśli współczesnej” ze znakiem nieskończoności ukazało się właśnie drugie wydanie znanego eseju francuskiego filozofa Alaina Finkielkrauta „Porażka myślenia”. To właściwy czas na tę publikację, bo teraz szczególnie wyraźnie widać, jak odchodzimy od racjonalności ku emocjom w polityce gospodarczej i społecznej.

Finkielkraut zwraca uwagę, że podobnie jak w okresie międzywojennym kult uniwersalnych wartości takich jak prawda, rozum, postęp cywilizacyjny, pragmatyzm są zastępowane przez wartości partykularne, przypisywane konkretnym zbiorowościom, najczęściej narodom z ich mitami założycielskimi, przesądami, uprzedzeniami, fobiami i ambicjami, czyli z całą ich emocjonalną nadbudową nad twardą strukturą realnych interesów. Partykularne emocje zaczynają dominować politykę, a z czasem dotykają gospodarki, a nawet codziennego życia obywateli.

Potwierdzają to prowadzone od kilkunastu lat w Akademii Leona Koźmińskiego badania nad wskaźnikiem rozwoju społeczno-gospodarczego Balanced Developement Index (BDI) dla 22 europejskich krajów członkowskich OECD, który prezentowaliśmy już na tych łamach. Dzisiaj skoncentrujemy się na zjawisku narastającej emocjonalności polityk społeczno-ekonomicznych.

Emocje rządzą

Z roku na rok zmniejsza się grupa krajów konsekwentnie realizujących długofalowe programy rozwoju społeczno-ekonomicznego dostosowane do możliwości gospodarek w dłuższym okresie i długofalowych wyzwań takich jak: bezpieczeństwo energetyczne, ochrona środowiska naturalnego, bezpieczeństwo żywnościowe, postęp technologiczny, harmonia społeczna itp. Są to programy racjonalne, oparte na realistycznej ocenie rzeczywistości i najnowszych osiągnięciach nauki, wsparte odpowiednim poziomem inwestycji w kapitał intelektualny, społeczny i materialny. Najbardziej typowymi przedstawicielami tej grupy są „solidne i rozsądne” kraje skandynawskie, gdzie jakość życia, poziom wykształcenia oraz aktywności intelektualnej, obywatelskiej i artystycznej pozostają najwyższe. Znamienne jest, że tym wzorcem kierują się też posocjalistyczne kraje bałtyckie.

Przeciwieństwo tak rozumianej racjonalności stanowią kraje emocjonalne, które w poszukiwaniu poparcia dla rządzących w każdym następnym roku gorączkowo realizują oczekiwania swoich społeczeństw wyrażone w roku poprzednim. Słupki poparcia przesłaniają im cały horyzont, który w kategoriach czasu oddalony jest najwyżej o kilka lat czy miesięcy: do najbliższych wyborów. Na inwestycje i długofalowe, starannie przemyślane polityki pozostaje niewiele środków. Chodzi o emocjonalny dreszcz elektoratu. Na tym polega populizm. Efektem są niepewność, chaos i rosnące zadłużenie. Stanowią one podglebie kolejnych populistycznych obietnic i pośpiesznych, nieudolnych prób ich realizacji. Początkowo tę kategorię państw stanowiła grupa „lekkomyślnych” krajów południa Europy określanych obraźliwym akronimem PIGS (Portugalia, Włochy, Grecja, Hiszpania). Później dołączały Holandia, Czechy, Węgry, a nawet Zjednoczone Królestwo i Niemcy uważane dotąd za symbol rozsądku.

Politycy odwołują się do emocji, bo wyborcy nie chcą i często nie mogą oceniać merytorycznej wartości wyborczych programów. Technokratyczne wywody budzą zniecierpliwienie i podejrzliwość. W świecie YouTube’a, Twittera i skrótowych obrazków nie ma miejsca na argumentację. Nie jest więc pozbawione racji powiedzenie, że „kto ma program, ten przegrywa wybory”.

Emocje dają silne i szybkie efekty. Rozpalają je kryzysy i manipulacje. Uzasadniona jest więc hipoteza, że globalna lista krajów emocjonalnych jest długa i obejmuje wielu graczy wagi ciężkiej i najcięższej takich jak: USA, Rosja, Chiny, Turcja, Brazylia, Meksyk. W wielu krajach, które przez dłuższy czas utrzymują emocjonalny kurs i realizują populistyczne polityki, pojawia się tendencja do autorytaryzmu i autokracji. Kolejne sukcesy emocjonalnych polityk sprawiają, że liderzy nabierają poczucia wszechmocy i z powodzeniem eliminują z kręgów decyzyjnych osoby i grupy prezentujące inne opinie niż ich własne. Tylko posłuszni opływają w dostatki i zaszczyty.

Populiści u władzy

Nieproporcjonalnie wysoki, niekiedy wręcz dyktatorski, wpływ na politykę państwa uzyskują takie jednostki jak Putin, Xi, Erdogan czy w marzeniach Trump. Z punktu widzenia choćby najbardziej skromnego „demokratycznego minimum” jest to krok wstecz nawet w porównaniu z poststalinowskimi reżimami komunistycznymi. Tam przynajmniej na poziomie kilkunastoosobowego biura politycznego partii toczyły się autentyczne debaty i spory, poszukiwano kompromisu. Putin, Xi, Erdogan, Bolsonaro czy Orbán z nikim nie muszą i nie chcą się konsultować. Decyzje, niekiedy tak dramatyczne i globalne w skutkach, jak napaść Rosji na Ukrainę czy ewentualna agresja Chin na Tajwan, dyktatorzy podejmują na podstawie swoich własnych trudnych do zrozumienia obsesji, fobii i mitów przeszłości takich jak „Wielka Rosja”, „Państwo Środka”, „Imperium Otomańskie” czy „Wielkie Węgry” i tym podobne majaki oderwane od współczesnej rzeczywistości. Każdy autokrata ma jakąś swoją obiektywnie śmieszną idée fixe. Ale z takich przesłanek mogą się rodzić strategiczne decyzje o charakterze wręcz samobójczym, przynoszące dramatyczne skutki. System nie ma przeciwko nim zabezpieczeń, zostały rozmontowane w wieloletnim często procesie psucia prawa i obezwładniania demokracji, w propagandowej narracji w imię jakichś wyższych celów, a faktycznie przeważnie w imię konkretnych ciemnych interesów.

W 2017 roku ukazała się nakładem Wydawnictwa Prószyński napisana w formie dialogu książka Grzegorza Kołodki i Andrzeja Koźmińskiego pod wyprzedzającym swój czas tytułem „Nowy pragmatyzm kontra nowy nacjonalizm”. Autorzy pragnęli zainicjować poważną merytoryczną debatę na temat dwóch kierunków myślenia o gospodarce i państwie: inspirowanych pragmatycznym dążeniem do realizacji ogólnoludzkich wartości postępu cywilizacyjnego z jednej strony i nacjonalistycznymi emocjami z drugiej. Książka nie wywołała większego zainteresowaniem i niestety żadnej debaty nie wzbudziła, mimo że z każdym rokiem staje się coraz bardziej aktualna. Niezależnie od walorów tej akurat publikacji jest to jeden ze znaków czasu.

Patrioci kontra zdechlaki

Poza wąskimi i raczej zamkniętymi gronami fachowców, uczonych, ekspertów debata publiczna, jak pisze Finkielkraut, sprowadza się do konfrontacji nietolerancji i fanatyzmu z infantylizmem. Z jednej strony mamy więc emocjonalne wzmożenie „patriotów”, „wyznawców” i „ideowców”, a z drugiej strony „zdechlaków”, jak ich nazywa francuski filozof, karmionych rozwodnionymi treściami politycznej poprawności, humanizmu i wulgarnej ekonomii głównego nurtu. Zarówno jedni, jak i drudzy ignorują stany faktyczne i wszelką specjalistyczną wiedzę, opinie ekspertów i uczonych. W użyciu są klisze, stereotypy, fake newsy, legendy i mity, wykluczające etykietki, czyli najczęściej obelgi, a przede wszystkim skrótowe komunikaty rodem z Twittera i mnóstwo obrazków. Różnica między tymi dwoma plemionami polega tylko i aż na tym, że zdechlacy nie są niebezpiecznymi szaleńcami.

Powodzeniem cieszą się techniki informacyjne, technologiczne, finansowe, prawne, społeczne, psychologiczne pozwalające sprawniej, szybciej i taniej realizować kamienie milowe, które wyznaczają sobie ludzie i organizacje należące do któregokolwiek z wrogich plemion. Obumiera jednak ogólna refleksja nad sensem i kierunkiem dróg znaczonych tymi kamieniami milowymi.

Uśpiona mądrość

Nikogo nie interesuje wiedza ogólna. Zarówno w ekonomii, jak i w socjologii czy w nauce zarządzania wielka teoria śpi niemal od połowy zeszłego stulecia. Nikt już nie zadaje pytań fundamentalnych o przyczyny stanów rzeczy i ich dynamikę. Nikogo nie interesują odpowiedzi na takie pytania. Może dlatego zaskakują nas kolejne kryzysy, których nieprzewidywalność wynika z braku mądrości.

Mądrość to zdolność do właściwego wykorzystania istniejącej wiedzy w poprzek opłotków między dyscyplinami naukowymi. Odkąd kariery naukowe robi się w silosach wąskich specjalizacji, uczeni nie potrafią identyfikować szaleństwa w życiu społecznym, a przede wszystkim w wielkiej i największej polityce. Następuje więc pożegnanie z mądrością. Nie będzie ono zapewne tak słodko-gorzkie jak pożegnanie z bronią w słynnej powieści Hemingwaya, a może być wręcz tragiczne.

Autorzy są naukowcami z Akademii Leona Koźmińskiego

W legendarnej serii PiW „Biblioteka myśli współczesnej” ze znakiem nieskończoności ukazało się właśnie drugie wydanie znanego eseju francuskiego filozofa Alaina Finkielkrauta „Porażka myślenia”. To właściwy czas na tę publikację, bo teraz szczególnie wyraźnie widać, jak odchodzimy od racjonalności ku emocjom w polityce gospodarczej i społecznej.

Finkielkraut zwraca uwagę, że podobnie jak w okresie międzywojennym kult uniwersalnych wartości takich jak prawda, rozum, postęp cywilizacyjny, pragmatyzm są zastępowane przez wartości partykularne, przypisywane konkretnym zbiorowościom, najczęściej narodom z ich mitami założycielskimi, przesądami, uprzedzeniami, fobiami i ambicjami, czyli z całą ich emocjonalną nadbudową nad twardą strukturą realnych interesów. Partykularne emocje zaczynają dominować politykę, a z czasem dotykają gospodarki, a nawet codziennego życia obywateli.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku