Inflacja w sierpniu przekroczyła w Polsce 16 proc., a we wrześniu wyniosła 17,2 proc., wielokrotnie powyżej celu inflacyjnego w wysokości +/–2,5 proc., powodując ogromne koszty społeczne, zubożając najbiedniejszych Polaków i generując gigantyczne ryzyka dla przedsiębiorców oraz stabilności polskiej gospodarki w krótkim, średnim i długim okresie.
Co jest przyczyną wysokiej inflacji? Odpowiedź jest jednoznaczna: za tę niebezpieczną dla Polek i Polaków sytuację odpowiedzialne są wyłącznie ciała decyzyjne NBP, które w ostatnich latach prowadziły politykę łamiącą najważniejsze reguły prowadzenia kompetentnej polityki pieniężnej i posługując się w swojej obronie nieprawdziwymi argumentami, w rezultacie narażając NBP jako instytucję na utratę wiarygodności.
Nieprawdziwe argumenty
Nieprawdziwy jest argument, że inflacja jest u nas tak bardzo wysoka, bo tak jest na całym świecie. Nieprawdziwy jest też argument pochodny, że inflacja u nas jest zaimportowana z innych krajów. Nieprawdziwy jest również argument, stale podnoszony przez prezesa NBP, że inflacja wynika ze wzrostu cen pozostających poza kontrolą banku centralnego.
Po pierwsze, gdyby przyjąć wszystkie czynniki, które na gruncie teorii mogą wyjaśniać różnice inflacyjne między Polską a zagranicą – takie jak różnice w tempie produktywności, struktury konsumpcji czy monetyzacji gospodarki – to normalna inflacja w Polsce mogłaby być co najwyżej wyższa niż u naszych głównych partnerów o maksymalnie 1–2 pkt proc. Tymczasem jest dużo wyższa niż w Niemczech (7,9 proc. w sierpniu i 10 proc. we wrześniu) i USA (8,3 proc.).
Po drugie, Polska dysponuje w pełni płynnym kursem walutowym. Na gruncie teoretycznym taki kurs pozwala na całkowite „odcinanie” się od importu inflacji z zagranicy i zewnętrznych wpływów monetarnych. Przy właściwej polityce pieniężnej złoty ulegałby wzmocnieniu (a nie osłabieniu, jak obecnie) i w zależności od celów oraz determinacji banku centralnego inflacja w Polsce mogłaby być w istocie niższa niż w Niemczech czy USA.