Paweł Rożyński: Wdzięczność nie jest gwarancją biznesu

Powojenna pomoc gospodarcza dla Ukrainy zapowiada się imponująco. Ale wielkie nadzieje na korzyści związane z obecną „kluczową rolą Polski” mogą okazać się płonne.

Publikacja: 07.09.2022 21:00

Siewiersk w Doniecku

Siewiersk w Doniecku

Foto: AFP

Liczymy, że nasz kraj odegra poważną rolę w odbudowie. To mu się należy – mówi „Rzeczpospolitej” rzecznik MSZ Łukasz Jasina. To tylko jedna z wypowiedzi w tym duchu, które od dawna można usłyszeć z kręgów rządowych. I nie tylko. Cóż, pomoc Polaków dla Ukrainy wyniosła do tej pory ponad 10 mld zł. A wartość sprzętu wojskowego przekazanego przez Polskę przekroczyła 7 mld zł – wynika z danych udostępnionych niedawno przez szefa KPRM Michała Dworczyka. To wartości rzeczywiście imponujące, stawiające nas w absolutnej czołówce donatorów.

Czas jednak zejść na ziemię. Wdzięczność Ukrainy nie oznacza wcale faworyzowania Polski przy podziale pieniędzy z „nowego planu Marshalla”. Krótko mówiąc: nic się nam z samego założenia nie należy. Już samo to, że ktoś pomaga komuś i liczy na benefity z tego tytułu, jest moralnie wątpliwe.

Przede wszystkim liczyć się będzie – to podkreśla się na Zachodzie – transparentność i odpowiedni nadzór nad pieniędzmi, które zostaną wpompowane w Ukrainę. W Waszyngtonie czy Brukseli nie chcą, by pożywili się głównie oligarchowie albo zostały w inny sposób rozkradzione. Kijów stanie przed koniecznością gruntownych reform i walki z korupcją, która nad Dnieprem była poważnym problemem. Ciekawe są doświadczenia z Afganistanu i Iraku, gdzie przecież w dużym stopniu pomoc zmarnotrawiono.

Oczywiście w tej transparentności mogą się pojawić pewne wyłomy, bo też wiadomo, że kraj, który daje lub pożycza duże pieniądze (pozyskanie funduszy z zamrożonych pieniędzy Rosji i jej oligarchów należy raczej włożyć między bajki), chce mieć nie tylko nad nimi nadzór, ale i pewną nadzieję, że trafią do jego firm. Już sam fakt, że to Berlin 25 października będzie gościł międzynarodową konferencję poświęconą odbudowie Ukrainy, pokazuje duże zainteresowanie Niemiec. Mimo wątłej pomocy wojskowej nikt nie odważy się zakwestionować udziału w planie odbudowy ekonomicznego supermocarstwa. Innym motorem pomocy będzie Komisja Europejska. I tu warto zauważyć, że rząd PiS jest skonfliktowany i z Berlinem, i z Brukselą. To nam na pewno nie pomoże w walce o kawałek tortu, ocenianego obecnie przez German Marshall Fund bardzo ostrożnie na co najmniej 100 mld dol.

Polska, zważywszy na położenie geograficzne, na odbudowie Ukrainy na pewno zyska. Już teraz jest hubem wojskowym, a po zakończeniu wojny też na pewno będzie odgrywała jakąś rolę. Pytanie tylko, czy ograniczoną do hubu transportowego, czy jednak osiągniemy coś więcej?

Kierowane przez Jacka Sasina Ministerstwo Aktywów Państwowych zaczęło już tworzyć listę polskich firm zainteresowanych udziałem w odbudowie Ukrainy. Wiele z nich jest już mocno zakorzenionych na tamtejszym rynku, mamy też doświadczone firmy budowlane gotowe odbudowywać infrastrukturę. Niestety, atut związany z bliskością kulturową i językową czy znajomością rynku jest w dużym stopniu mitem. Dla wielkiego biznesu i wielkich koncernów, które i tak wejdą na ten rynek, nie ma to większego znaczenia. Nie potrzebują polskich pośredników. Raczej będziemy podwykonawcami wielkich koncernów.

Niedocenianą szansą dla polskich firm jest coś innego. Duża część z milionów Ukraińców, którzy trafili do Polski, po wojnie wróci do ojczyzny. Zabiorą ze sobą znajomość polskich marek i produktów, których szukać będą na swoich sklepowych półkach, a może także i biznesowe kontakty.

Czytaj więcej

Plan Marshalla stał się zaczątkiem rozpadu ZSRR. Czy tak samo wpłyną na Kreml działania Zachodu w Ukrainie?

Liczymy, że nasz kraj odegra poważną rolę w odbudowie. To mu się należy – mówi „Rzeczpospolitej” rzecznik MSZ Łukasz Jasina. To tylko jedna z wypowiedzi w tym duchu, które od dawna można usłyszeć z kręgów rządowych. I nie tylko. Cóż, pomoc Polaków dla Ukrainy wyniosła do tej pory ponad 10 mld zł. A wartość sprzętu wojskowego przekazanego przez Polskę przekroczyła 7 mld zł – wynika z danych udostępnionych niedawno przez szefa KPRM Michała Dworczyka. To wartości rzeczywiście imponujące, stawiające nas w absolutnej czołówce donatorów.

Pozostało 85% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację