Nie ma lepszej instancji, która mogłaby zainicjować debatę nad kształtem odbudowy Ukrainy niż GMF, jedna z czołowych amerykańskich fundacji, która z woli kanclerza Willy Brandta została sfinansowana przez Republikę Federalną Niemiec jako dowód wdzięczności Ameryce za pomoc w postawieniu na nogi zrujnowanej Europy Zachodniej.
Okoliczności były jednak wówczas inne: wychodzące tryumfalnie z wojny Stany były gotowe przeznaczyć na odbudowę Europy aż 2 proc. swojego dochodu narodowego nie tylko dlatego, że amerykański budżet obfitował w wolne środki, ale na horyzoncie rysowało się zagrożenie ze strony Związku Radzieckiego, którego wpływy – jak to ujął generał de Gaulle – kończyły się o dwa etapy Tour de France od Renu.