Paweł Rożyński: Szef NBP to już celebryta, a powinien być nudny i małomówny

Adam Glapiński a to błyśnie na konferencji, a to udzieli mocnego wywiadu czy podyskutuje z przechodniem na sopockim molo. Wszędzie go pełno, aż strach zajrzeć do lodówki. Jest przeciwieństwem innych prezesów banków centralnych, którzy mocniej ważą słowa.

Publikacja: 29.08.2022 16:58

Adam Glapiński dziwi się, że jego styl bycia rodzi liczne afery. A nie powinien

Adam Glapiński dziwi się, że jego styl bycia rodzi liczne afery. A nie powinien

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

W kolejnym wywiadzie, tym razem udzielonym portalowi Business Insider, Adam Glapiński zachwala swój pragmatyzm, mówi o prawdopodobnym spadku inflacji jesienią, o wakacjach kredytowych, bezrobociu, a nawet wymianie klamek, które za bardzo kojarzyły mu się z symbolem euro, a to przecież niemieckie narzędzie integracji.

Gdyby prezes NBP na tym poprzestał, to pół biedy, ale snuje swoje rozważania o stopach procentowych, o możliwym scenariuszu, w którym zostaną podniesione jeszcze raz o 0,25 pkt proc. albo dwa razy w tym wymiarze. „Nie można też jednak wykluczyć, że skończymy na razie podwyższanie stóp pro-centowych, ale jednocześnie nie wiążemy sobie rąk i nie ogłaszamy końca cyklu podwyżek. Działamy w sposób pragmatyczny” – dodaje.

Czytaj więcej

Glapiński: Nie deklarujemy końca cyklu podwyżek stóp

Niestety, podawanie w ten sposób cennych informacji, które mają ogromny wpływ na działanie inwestorów i szerzej biznesu, i do tego robienie tego tak często, nie jest pragmatyczne. Przypomnijmy, że o poziomie stóp jeszcze podczas urlopu w lipcu prezes Glapiński dyskutował na sopockim molo z „przpadkową turystką”, którą okazała się działaczka AgroUnii. Przekonywał, że jeśli będzie jeszcze jakaś podwyżka stóp, to jedna o 0,25 pkt proc. – Proszę trzymać za słowo – zaznaczył wtedy Glapiński. Prezes NBP dziwił się, że wynikła z tego afera. A nie powinien.

Szefowie banków centralnych rzadko zabierają głos na temat swoich planów, nawet jeśli chodzi o możliwe scenariusze, by unikać spekulacji na rynkach, wykorzystywania informacji przez tych, którzy mają akurat do nich łatwiejszy dostęp. Robią to wyjątkowo, gdy mają coś kluczowego do powiedzenia, jak np. szef amerykańskiej Rezerwy Federalnej (Fed) Jerome Powell, który w piątek w Jackson Hole zapowiedział ostrą i „bolesną” walkę z inflacją. Nie widać go jednak brylującego w mediach, podobnie jak Christine Lagarde, prezes Europejskiego Banku Centralnego (EBC).

W polityce monetarnej najważniejsza jest skuteczność. Czasem wystarczą tylko trzy słowa

Wieloletni prezes Fedu Alan Greenspan, zwany „Maestro", stawiał nawet na kreowanie nieprzewidywalności swojej instytucji, a swój niejasny język i politykę nazywał „konstruktywną wieloznacznością”. Zdecydowanie nudny, uznawany był za wzór komunikacji z rynkiem.

Najważniejsza jest bowiem wiarygodność, której nie można rozmieniać na drobne przez częste wypowiedzi, często zahaczające o bieżącą politykę. To w końcu nie jarmark czy kółko dyskusyjne. W polityce monetarnej najważniejsza jest skuteczność. Czasem wystarczą tylko trzy słowa, by jak w przypadku Mario Draghiego, poprzedniego szefa EBC, przynieść piorunujący skutek. „Whatever it takes” – deklaracja, że EBC zrobi wszystko, co możliwe dla ratowania euro, zakończyła wielki kryzys całej strefy euro. Nie trzeba było ciągłych konferencji, wywiadów i polemik. Na pewno warto popatrzeć na innych szefów banków centralnych.

W kolejnym wywiadzie, tym razem udzielonym portalowi Business Insider, Adam Glapiński zachwala swój pragmatyzm, mówi o prawdopodobnym spadku inflacji jesienią, o wakacjach kredytowych, bezrobociu, a nawet wymianie klamek, które za bardzo kojarzyły mu się z symbolem euro, a to przecież niemieckie narzędzie integracji.

Gdyby prezes NBP na tym poprzestał, to pół biedy, ale snuje swoje rozważania o stopach procentowych, o możliwym scenariuszu, w którym zostaną podniesione jeszcze raz o 0,25 pkt proc. albo dwa razy w tym wymiarze. „Nie można też jednak wykluczyć, że skończymy na razie podwyższanie stóp pro-centowych, ale jednocześnie nie wiążemy sobie rąk i nie ogłaszamy końca cyklu podwyżek. Działamy w sposób pragmatyczny” – dodaje.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację