Nikt dziś nie wie ani jak długo potrwa wojna, ani na jak długo starczy setkom tysięcy Polaków sił, aby solidarnie nieść pomoc uchodźcom. Bez klarownej wizji państwa „co dalej z kryzysem uchodźczym” nastroje społeczne mogą się odwrócić, zaprzepaścimy też szansę rozwojową. Potrzebna nam jest doktryna migracyjna wiążąca kwestie bezpieczeństwa, ekonomiczne, a nawet kulturowe z narodem ukraińskim, który broni także naszej wolności.
Niepotrzebne są kolejne specustawy. Nadszedł czas na przedstawienie rozwiązań długoterminowych, w których pokazane zostaną ramy polityki migracyjnej wraz z rzetelnym bilansem szans i zagrożeń, począwszy od korzyści dla rynku pracy, a skończywszy na demografii.
Migracje zarobkowe dają dodatnie saldo korzyści ekonomicznych dla kraju przyjmującego. Pytanie, jak te korzyści rozkładają się w przypadku migracji uchodźczej?
Czasowe migracje zarobkowe są korzystne, niosąc duży efekt fiskalny netto w krótkim okresie. Korzyści w długim okresie rosną wraz ze stopniem integracji. Im większa, tym korzyści większe, ponieważ migranci osiedleni na stałe chętniej podnoszą swoje kwalifikacje, a tym samym podnosi się produktywność ich pracy.
Intuicja podpowiada, że przy migracji typu uchodźczego będziemy mieli do czynienia z innym bilansem. O ile przed wojną w strukturze pracujących migrantów 70 proc. stanowili mężczyźni, o tyle teraz mamy sytuację odwrotną. Wśród uchodźców ponad 70 proc. osób w wieku produkcyjnym to kobiety.