Unieważnienie całej umowy z powodu zawartych w niej niedozwolonych postanowień umownych obciąża bank nieproporcjonalną do „przewiny karą”. Co więcej „frankowicze” chcą uznania, iż skutkiem nieważności umowy, banki nie tylko nie mają prawa domagać się indeksowania kapitału, ale nawet opłaty za korzystanie z tego kapitału.
Czytaj więcej
Mogłoby się wydawać, że dziś, kiedy zmartwieniem są spadające na Ukrainę bomby, można nie przejmować się kredytami frankowymi. Ale właśnie dziś skutki wybuchu tej nierozbrojonej bomby mogą być dla polskiej gospodarki niszczycielskie.
Wypowiedź ta dalej wieszczy, iż z powodu takich orzeczeń sądów grozi nam katastrofa finansowa Polski. Brzmi to bardzo groźnie, lecz jest całkiem dowolnym twierdzeniem. Nie wskazuje bowiem żadnych podstaw dla takiej wypowiedzi. Nie wylicza ile jest takich spraw i jakie to może rodzić konsekwencje finansowe. Jest to oczywisty brak, gdyż o katastrofie finansowej nie można mówić ot tak sobie. Dodatkowo stanowisko to pomija inne wypowiedzi wskazujące na bardzo dobrą kondycję finansową banków oraz stworzone na tą okoliczność rezerwy bankowe.
Również zawarty w wypowiedzi prasowej postulat, aby rozstrzygnięcia prawne nie były przyjmowane w oderwaniu od racjonalności ekonomicznej, jest całkowicie nietrafny i wynika z jednostronności oceny funkcjonowania prawa i orzeczeń sądów.
Wyrok sądu stwierdzający nieważność umowy kredytu oznacza, iż umowa ta od chwili jej zawarcia nie wywiera skutków prawnych i strony winny zwrócić sobie wzajemne świadczenia. Do tego ograniczają się ich obowiązki. Zatem ten skutek wynika wprost z ustawy, a nie z pomysłu konsumentów. Przede wszystkim zaś jest następstwem bezprawności zachowania banków, które zamieszczały w umowach niedozwolone postanowienia skutkujące koniecznością stwierdzenia nieważności umowy. Dostrzec przy tym należy i to, że Banki celowo wprowadzały w błąd konsumentów zapewniając ich o najniższym oprocentowaniu pobieranych kredytów. Umożliwiało to konsumentom uzyskiwanie zdolności kredytowej z powodu rzekomego obniżenia wysokości rat kredytów. Bankom zaś pozwalało na zdobywanie znacznej ilości nowych klientów. Zatajano jednocześnie przed klientami, iż dowolne ustalanie kursów przeliczeniowych franka do spłaty rat w złotych oraz marży i spreadów znacznie przekroczy koszt normalnych odsetek bankowych oraz niedopuszczalnie i niezgodnie z umową zwiększy koszt kredytu. Było to działanie nie tylko nieuczciwe, ale wielokrotnie doprowadziło kredytobiorców do rodzinnych nieszczęść. Gdyby ten mechanizm był klientom znany w chwili zawierania umów, nie doszłoby do ich zawarcia. Czy można te okoliczności pominąć przy ocenie skutków urzeczywistniania norm prawnych?