Pisarze często wyprzedzają uczonych i analityków. Poszukując archetypu przywództwa w czasach zarazy, warto sięgnąć do „Dżumy” Alberta Camusa. Według niego nowy typ przywództwa pojawia się, gdy zaraza staje się bezdyskusyjnie „sprawą wspólną, sprawą wszystkich”, wówczas „pracujemy razem w imię czegoś, co łączy nas ponad bluźnierstwami i modlitwami. Tylko to jest ważne”.
Dotychczasowi liderzy polityczni są w takiej sytuacji nie tylko bezużyteczni, ale szkodliwi, bo opierają się na podziałach, wrogości, walce, „zwalczaniu” przeciwników. To wyklucza powszechną współpracę, która staje się warunkiem przetrwania.
Zarówno w polityce, jak i w biznesie, gdy dżuma nadchodzi, liderzy uznawani przez wielu za niegodnych i nieudolnych tracą doszczętnie realne znaczenie i zdolność sprawczą, zapadają się pod ziemię pod ciężarem odpowiedzialności za popełnione błędy i wyzwań, którym nie są w stanie sprostać. Kto ich zastępuje i jak to się dzieje?
Naturalny lider u Camusa
Camus prezentuje w „Dżumie” model przywództwa, który daleko odbiega od obrazków macho herosów polityki czy biznesu, którzy opanowali społeczną wyobraźnię i ozdabiają kolorowe reklamowe foldery książek „z życia przywódców”, pisanych przez wynajętych PR-owców czy z mniej lub bardziej kosztownych szkoleń. Bohaterem powieści, przywódcą w walce z zarazą Camus uczynił skromnego lekarza, który z pewnością nie nazwałby siebie liderem. Ale to właśnie doktor Rieux odgrywał w walce z zarazą rolę przywódczą.
Pełnił z powodzeniem swoją profesjonalną funkcję lekarza w skali całej społeczności. To on naciskał na pilne zwołanie Komisji Sanitarnej, doprowadził do wyraźnego sformułowania i ogłoszenia wiążącej opinii o charakterze zarazy i do sprawnego podejmowania kolejnych decyzji o wprowadzaniu rygorów i kroków zaradczych, takich jak zamknięcie miasta, obowiązek kwarantanny itp. Kierował analizami natury i tempa rozwoju zarazy. Z jego inicjatywy i pod jego kierunkiem podjęto i prowadzono pracę nad szczepionką i to pomimo spektakularnych niepowodzeń.