Krzysztof Adam Kowalczyk: Turów – po co jedliśmy tę żabę?

Sprawa nadgranicznej kopalni odkrywkowej nie powinna była nigdy trafić do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Publikacja: 03.02.2022 13:31

Krzysztof Adam Kowalczyk: Turów – po co jedliśmy tę żabę?

Foto: Bloomberg

Nareszcie kompromis. Ugoda Polski z Czechami kończy – mam nadzieję ostatecznie – awanturę międzynarodową o szkodliwe oddziaływanie powiększanej kopalni węgla brunatnego w Turowie na sąsiadów po południowej stronie granicy. Zacznijmy od tego, że kopalnie odkrywkowe – a taka jest ta w tzw. worku turoszowskim – należą do najbardziej szkodliwych dla otoczenia zakładów wydobywczych. Hałas i kurz to betka, najpoważniejszym problemem – oczywiście obok wysiedleń pod odkrywkę – jest tzw. lej depresyjny. Taka kopalnia wymaga ciągłego odprowadzenia wielkich ilości wody, inaczej zostałaby zalana. W efekcie pozbawia jej cały teren w promieniu wielu kilometrów. I właśnie problem braku wody stał się kością niezgody w relacjach Turowa z sąsiadami z kraju (województwa) libereckiego.

Czytaj więcej, wiedz więcej!
Rok dostępu za 99 zł.

Tylko teraz! RP.PL i NEXTO.PL razem w pakiecie!
Co zyskasz kupując subskrypcję?
- możliwość zakupu tysięcy ebooków i audiobooków w super cenach (-40% i więcej!)
- dostęp do treści RP.PL oraz magazynu PLUS MINUS.
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Apel do kandydatów na urząd prezydenta
Opinie Ekonomiczne
Anita Błaszczak: Czas na powojenne scenariusze dla Ukraińców
Opinie Ekonomiczne
Umowa koalicyjna w Niemczech to pomostowy kontrakt społeczny
Opinie Ekonomiczne
Donald Tusk kontra globalizacja – kampanijny chwyt czy nowy kierunek?
Opinie Ekonomiczne
Piotr Arak: Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0