mBank na wciąż spory portfel hipotek frankowych. Pan jest jednym z najaktywniejszych obrońców tych umów. Jak pan ocenia sytuację?
Moim zdaniem to, co się dzieje z hipotekami frankowymi w Polsce, jest nieodpowiedzialne i zagraża podstawom stosunków zobowiązaniowych. Bezsensownie faworyzuje też grupę względnie zamożnych ludzi, tworząc niebezpieczne precedensy na przyszłość. Używanie przez niektórych prawników, w celu podważenia umowy, argumentu o nieprecyzyjnym określeniu kursu ma charakter manipulacyjny. Przewodniczący KNF ocenił w grudniu 2020 r., że zapisy przeliczeniowe w hipotekach frankowych traktowane są instrumentalnie do unieważniania umów. Żałuję, że te słowa padły za późno, powinny paść przed słynnym wyrokiem TSUE z października 2019 r. Istotą problemu jest nie to, jak zdefiniowano w umowie kurs, ale to, że urósł i wzrosła wartość długu wyrażona w złotych. Klienci, banki i regulatorzy nie w pełni przewidzieli skalę osłabienia złotego do franka. Na marginesie, między 2000 a 2020 r. złoty stracił do franka ok. 70 proc., a czeska korona tylko niecałe 10 proc. To też daje do myślenia.
Wygląda na to, że realizuje się scenariusz unieważniania umów frankowych, droższy dla banku niż ugody. Nie proponując ich liczycie, że trend się może jeszcze odmienić, czy raczej chcecie rozłożyć frankowy koszt w czasie?
To, co jest moim zdaniem zasadne, to podzielenie się kosztami zmaterializowanego ryzyka, czyli osłabienia złotego do franka. O tym można dyskutować, ale nie godzę się na unieważnianie umów i obarczanie kosztem tej operacji wyłącznie banków w oparciu o argument, że banki nieprecyzyjnie ustalały kurs waluty. Z walki prawnej w tym zakresie nie możemy się wycofać, bo mówimy o fundamentach bankowości. Gdyby tabele kursowe miały być abuzywne, to nieważne byłyby wszelkie transakcje choćby kartami za granicą, co byłoby absurdem. Nasz bank ma jeden z największych potencjałów wzrostowych w Polsce. Jednak żeby rósł, musi mieć kapitał. Jednorazowe obniżenie kapitału, a taki byłby skutek ugód według projektu KNF, wstrzymałoby rozwój banku na kilka lat. Nie możemy sobie na to pozwolić. Dlatego będziemy bronić umów w sądach, szczególnie że linia orzecznicza wciąż się nie ukształtowała. Jednocześnie jednak przygotowujemy się do pilotażu ugód. Rozważamy więc dwie drogi postępowania – ugody, ale i obronę naszych racji przed sądami z nadzieją na jej stopniowe racjonalizowanie.
Na ile ryzykiem jest rosnące zacieśnienie powiązań na linii rząd-banki, w którym rząd występuje jako właściciel, nadzorca i dłużnik?
Sprawa ta nabiera znaczenia szczególnie biorąc pod uwagę bardzo duży portfel obligacji skarbowych w polskich bankach. Konstrukcja podatku bankowego wpycha sektor w papiery skarbowe. Dziś to nie jest jeszcze problem, ale sytuację trzeba obserwować. Polski rząd będzie musiał wydawać pieniądze, a rezerwuar krajowych środków, które miałyby finansować polski dług, powoli wyczerpuje się. Polski sektor bankowy w imię ochrony swoich kapitałów i zobowiązań wobec klientów w nieodległej przyszłości może stanąć przed perspektywą ograniczenia swojego zaangażowanie w papiery rządowe, mimo że podatek bankowy ku temu skłania. Do tego dochodzi dług samorządowy, który może być jeszcze bardziej problematyczny. Jeśli polskie banki nie będą skłonne do finansowania tego długu, to rząd będzie musiał wyjść za granicę. Wtedy może się okazać, że jest trudniej pożyczyć i trzeba więcej płacić, co miałoby negatywne przełożenie na wycenę polskich obligacji i uderzyłoby w kapitały banków mających je na bilansach. Przypominam, że greckie banki miały problemy nie ze względu na utratę płynności, ale z powodu przeceny wielkiego portfela greckich papierów skarbowych. My w bankach musimy na to uważać.
Cezary Stypułkowski prezesem BRE Banku (po zmianie nazwy - mBanku) jest od października 2010 r. W latach 2006–2010 pracował w J.P. Morgan w Londynie, gdzie od 2007 r. był dyrektorem zarządzającym banku na Europę Środkową i Wschodnią. W latach 2003–2006 był prezesem Grupy PZU. Między 1991 a 2003 r. prezes Banku Handlowego. Studiował na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie uzyskał tytuł doktora nauk prawnych. W późnych latach osiemdziesiątych, jako stypendysta Fullbrighta, studiował na Business School uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku. Od 2012 r. jest współprzewodniczącym Emerging Markets Advisory Council przy IIF w Waszyngtonie.M