Od prawie trzech lat Cezary Stypułkowski jest szefem bankowości inwestycyjnej na Europę Środkową i Wschodnią w JP Morgan, jednym z największych banków inwestycyjnych. Przeniósł się na stałe do Londynu.
Awansował też do europejskiej rady doradczej tego banku. Zadaniem rady jest doradzanie klientom w sprawach związanych z wydarzeniami na rynku finansowym, a także prezentowanie im możliwości inwestycyjnych w poszczególnych krajach.
Mimo że z wykształcenia jest prawnikiem, uchodzi za jednego z najbardziej znanych polskich finansistów. Zasiadając w fotelu prezesa PZU, za przyzwoleniem ministra Skarbu Państwa, został doradcą zarządu niemieckiego Deutsche Banku. Zasiadał tam obok prezesów koncernów DaimlerChrysler i Mann oraz samego Dr. Oetkera.
W połowie 2006 r., gdy stracił fotel prezesa PZU, amerykańska agencja ratingowa Standard & Poor’s zmieniła prognozę oceny polskiego ubezpieczyciela ze stabilnej na negatywną. Prawdopodobne więc stało się obniżenie ratingu towarzystwa. Niektórzy komentowali to jako czysty zbieg okoliczności. – Takie zmiany z powodu odwołania prezesa zdarzają się niezmiernie rzadko – przyznał jednak wówczas analityk z innej światowej agencji ratingowej.
Przy odwołaniu z funkcji prezesa PZU (jego miejsce zajął Jaromir Netzel) nie ukrywał rozgoryczenia, że przy tej decyzji nie liczył się profesjonalizm, ale względy pozamerytoryczne. Cezary Stypułkowski nie miał dobrych notowań w PiS. Politykom tej partii kojarzył się ze starym układem. Z członkostwem w PZPR, w której był do końca, do 1989 r.