– Nie chce mi się wierzyć, że podobne naciski wywiera dyrektor, który jest lekarzem. Każdy medyk wie, jakie konsekwencje może mieć ta decyzja. A wówczas przed prokuratorem odpowie nie tylko szef szpitala, ale i zmuszany przez niego lekarz – mówi dr Watoła. Dodaje, że prawnicy dyżurujący pod specjalnym numerem infolinii OZZL codziennie odbierają od lekarzy kilkadziesiąt telefonów związanych z łamaniem prawa w dobie koronawirusa.
Także do Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie zgłaszanych jest codziennie kilkadziesiąt nadużyć.
– Za każdym razem staramy się reagować. Zazwyczaj kierujemy je do naszego rzecznika praw lekarza (RPL) lek. dent. Moniki Potockiej – mówi szef OIL dr Łukasz Jankowski.
Dotychczas rzeczniczka interweniowała m.in. w sprawie lekarza, któremu szef szpitala kazał dyżurować bez specjalnego kombinezonu, oraz grupy medyków, których po kontakcie z zakażonym przez długie godziny przetrzymywano w jednym pomieszczeniu (o sprawie przetrzymywania ponad dobę medyków ze stołecznego Szpitala Nowowiejskiego pisaliśmy pod koniec marca).
W apelu do kierowników podmiotów leczniczych rzeczniczka podkreśla, że wydawanie lekarzom poleceń odbywania dyżurów i udzielania świadczeń zdrowotnych pomimo bezpośredniego kontaktu z zakażonym koronawirusem może naruszać art. 165 § 1 kodeksu karnego. Mówi on, że za sprowadzanie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób, w szczególności powodując zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie się choroby zakaźnej, grozi od sześciu miesięcy do dwóch lat więzienia.
Izba skarży do ministra
Sebastian Stykowski, prawnik z Biura Rzecznika Praw Lekarza, podkreśla, że takie postępowanie szefów lecznic jest sprzeczne nie tylko z kodeksem karnym, ale też specustawą o Covid-19, której art. 10b w szczególnie uzasadnionych przypadkach daje ministrowi zdrowia uprawnienie do zawieszenia kierownika podmiotu leczniczego.