- Rosnące wynagrodzenia i dobra sytuacja na rynku pracy to powody dla których banki chętnie udzielają kredytów hipotecznych. I choć stawiają kredytobiorcom coraz wyższe wymagania, to jednak pożyczają coraz więcej osobom, których pensje rosną - podkreśla Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments.
Analityk podaje, że trzyosobowa rodzina, w której oboje rodzice pracują i każde z nich przynosi do domu po średniej krajowej, mogłaby pożyczyć na mieszkanie prawie 660 tys. zł. Tak wynika z grudniowej ankiety przeprowadzonej przez HRE Investments wśród banków. To o 7 tys. zł więcej niż przed miesiącem i ok. 47 tys. zł więcej niż przed rokiem.
- Nie powinno ulegać wątpliwości, że wynik jest wysoki. W naszym założeniu wynagrodzenie wspomnianej rodziny opiewa bowiem na niecałe 7,4 tys. zł netto miesięcznie. To znaczy, że na mieszkanie taka familia mogłaby pożyczyć prawie 90 razy więcej niż zarabia - mówi Bartosz Turek. - Trzeba mieć jednak świadomość, że zdolność kredytowa szybko maleje wraz z obniżaniem się wynagrodzenia przyjętego do analizy kredytowej.
Ekspert pokazuje to na konkretnym przykładzie. - Gdyby obniżyć wynagrodzenie modelowej rodziny o 20 proc. (do trochę ponad 5,9 tys. zł), to mediana zdolności kredytowej spadłaby do 407 tys. zł, czyli o 38 proc. W tym wypadku familia mogłaby pożyczyć na zakup mieszkania 69 razy więcej niż zarabia - szacuje Bartosz Turek. - W naszym badaniu co miesiąc aktualizujemy wysokość wynagrodzenia rodziny, stosownie do zmian publikowanych przez GUS. Te sugerują wciąż szybki wzrost wynagrodzeń. I to właśnie rosnącym płacom zawdzięczamy rosnącą zdolność kredytową modelowej rodziny.
Z szacunków HRE Investments wynika, że jeśli rodzina w ciągu ostatniego roku nie dostałaby żadnej podwyżki, to i jej zdolność kredytowa byłaby niższa niż przed rokiem, nawet o ok. 30-40 tys. zł. - Poza tym w naszym badaniu zakładamy, że kredytobiorcy posiadają wkład własny. Warto przypomnieć, że dziś każdy, kto chce kupić mieszkanie z pomocą kredytu, minimum 10 proc. wartości kupowanego lokum musi mieć w gotówce. Do tego dochodzą koszty transakcyjne (opłaty notarialne i sądowe, prowizje i opłaty bankowe czy wynagrodzenie pośrednika) i koszty wyposażenia, wykończenia lub przynajmniej odświeżenia lokum - mówi ekspert HRE Investments.