– Można to uznać za naszą porażkę, co utwierdza nas w przekonaniu, że musimy uruchomić ścieżkę dochodzenia roszczeń w USA – powiedział Rudi Pawelka, założyciel Pruskiego Powiernictwa, który o decyzji Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu dowiedział się od „Rz”.
W obszernym uzasadnieniu odrzucenia skargi Pruskiego Powiernictwa Trybunał uznał, że skarga nie tylko nie ma żadnych podstaw prawnych, ale przekreślił też nadzieje wysiedlonych Niemców na uzyskanie zadośćuczynienia w drodze postulowanego procesu ich rehabilitacji w Polsce.
[srodtytul]Żądania pod złym adresem[/srodtytul]
Żądania restytucji majątkowej są nie do przyjęcia głównie z dwóch powodów. Po pierwsze, Polska nie sprawowała od stycznia do kwietnia 1945 r., ani de facto, ani też de iure kontroli nad obszarami, które stały się później częścią jej terytorium. Wysiedleni w tym czasie Niemcy nie mogą więc niczego żądać od Polski, która nie jest adresatem ich roszczeń. W terminologii Powiernictwa Pruskiego oraz Związku Wypędzonych Eriki Steinbach miały wtedy miejsce tzw. dzikie wypędzenia niesankcjonowane przez żadne dekrety i inne akty prawne.
Po drugie, Europejski Trybunał Praw Człowieka nie widzi możliwości zastosowania przepisów europejskiej konwencji praw człowieka z 1953 r., gdyż Polska ratyfikowała ją dopiero w 1994 r. Nie może więc być mowy o zwrocie majątków niemieckich przejętych przez Polskę przed ratyfikacją konwencji. Co więcej, zdaniem Trybunału konwencja nie przewiduje żadnych ograniczeń dotyczących procedury rehabilitacyjnej wysiedlonych.