Moim zdaniem kolejnym nieruchomościowym zawodem, który będzie zanikał, są rzeczoznawcy majątkowi. Już dziś banki wprowadzają systemy komputerowe umożliwiające automatyczną wycenę. Podobne systemy tworzą portale nieruchomościowe i inne firmy. Niektóre korzystają nawet z dopłat unijnych. A jak uważają niektórzy, jeśli kiedyś wejdzie w życie prawdziwy kataster, z powszechnym dostępem do cen transakcyjnych, rzeczoznawcy staną się zbędni.
I w wielu przypadkach to, niestety, może być prawda. Czym się różni wycena z komputera, dokonana na podstawie porównania cen podobnych mieszkań podanych w aktach notarialnych, od wyceny dokonanej przez „żywego" rzeczoznawcę na podstawie danych z tych samych aktów? Przecież mieszkań opisanych w tych aktach rzeczoznawca nigdy na oczy nie widział, nie wie, w jakim były stanie technicznym, nie wie, czy sprzedający „był w przymusie", zbywając lokum, itp. Nigdzie w cywilizowanym świecie nie ma tylu rzeczoznawców, co w Polsce.
Zarządcy nieruchomości też kiedyś znikną?
Ta grupa zawodowa zawsze będzie potrzebna, bo zawsze ktoś musi czuwać nad stanem technicznym, porządkiem oraz nad kosztami i dochodami przynoszonymi przez nieruchomość. Chyba że ktoś wymyśli roboty pracujące jako dozorcy, hydraulicy, negocjatorzy najmu itp.
Po czym poznać prawdziwego pośrednika w obrocie nieruchomościami?
A kto to jest ten prawdziwy pośrednik? To zależy id tego, kto i czego oczekuje od pośrednika. Na przykład ja, jako klient kupujący, oczekuję od pośrednika jedynie dobrych ofert, bo znam się na prawie i negocjacjach. Ktoś inny może jednak oczekiwać porad prawnych. A jeszcze inny – pomocy w negocjacjach.
W pośrednictwie mamy kilkaset firm jedno- i dwuosobowych i kilka firm kilkusetosobowych. Ale wielkość firmy nie zawsze świadczy o jakości usługi. Tak naprawdę liczy się człowiek, który będzie załatwiał sprawę klienta.
Dobry pośrednik powinien umieć dostosować się do oczekiwań swojego klienta i dostarczyć mu taką usługę, jakiej on oczekuje. Niestety, niektórzy, jak ci wspomniani przez panią „prezenterzy" nieruchomości, działają zupełnie inaczej i koncentrują się na swoich, a nie klienta, potrzebach. Powiedziałem „niestety", ponieważ tacy agenci przyczyniają się do budowania złego wizerunku wszystkich pośredników. To zakała naszej branży.
Czego życzyć pośrednikom nieruchomości w nowym roku?
Przede wszystkim lepszych zarobków i satysfakcji z wykonywanej pracy oraz tego, aby nie pozostawali sami ze swoimi problemami. Głównym „towarem" pośrednika jest informacja. A dziś wiele agencji, szczególnie tych z większych miast, przegrywa walkę o byt z portalami internetowymi.
Co zabawniejsze, one same finansują swojego zabójcę. Czy można uznać za normalne to, że portal istnieje w 95 proc. dzięki treści dostarczanej przez pośredników i za tę treść nic nie płaci, lecz wręcz przeciwnie: każe płacić sobie? Ciekawe, ile dni istniałby portal, gdyby wszyscy pośrednicy jednocześnie wycofali z niego swoje oferty? Miesiąc? Dwa tygodnie? Przecież tyle portali nie jest w stanie utrzymać się tylko z ofert bezpośrednich.
I życzę pośrednikom, aby pamiętali, że klientów na rynku niewiele obchodzą licencje. Oni chcą zobaczyć oferty i widzieć agenta z krwi i kości potrafiącego naprawdę zaspokoić ich potrzeby.
CV
Tomasz Lebiedź – od 1989 r. na rynku nieruchomości, pośrednik, autor książek o obrocie nieruchomościami, wykładowca, trener firmy eszkolenia24.pl.