W sześciu największych aglomeracjach w 2024 r. sprzedaż mieszkań na rynku pierwotnym sięgnęła 39,6 tys. – to o 31 proc. mniej niż rok wcześniej i mniej, niż zakładał bazowy scenariusz firmy doradczej JLL mówiący o wyniku rzędu 40–41 tys. IV kwartał okazał się słabszy od oczekiwań: zastosowane przez deweloperów zachęty i promocje nie zdołały przekonać klientów do zawierania transakcji.
Czytaj więcej
W IV kwartale deweloperzy nie zdołali przekonać klientów promocjami – wynika z szacunków JLL. Mieszkania dostępne są dla zamożnych – tylko ich stać na kredyty.
Tymczasem spadek sprzedaży w ujęciu wartościowym okazał się znacznie łagodniejszy, bo wyniósł 16,8 proc. Wartość transakcji sięgnęła 33,2 mld zł – rozpatrując okres półtorej dekady od upadku Lehman Brothers, to drugi wynik po rekordowym 2023 r. Jeśli jednak wyciągniemy prostą średnią, w 2024 r. wartość transakcji wyniosła aż 838 tys. zł na mieszkanie – to o 20 proc. więcej niż w rekordowym dotychczas 2023 r.
To pokazuje, jak w 2024 r. zmieniła się struktura sprzedaży.
Zamiana miejsc w strukturze podaży
– Głównym czynnikiem, który wpływał na rynek w 2024 r., było zamieszanie związane z nowym programem mieszkaniowym „na Start”. Im bardziej oddalała się decyzja o wprowadzeniu programu, tym bardziej brakowało nabywców, którzy czekali na dopłaty do kredytów. Potencjalni klienci programu to nabywcy pierwszych mieszkań, z reguły realizujący swoje transakcje na rynku mieszkań popularnych. To właśnie ta grupa była aktywna w roku 2023, można zatem stwierdzić, że dzięki „Bk” średnia cena mieszkania sprzedawanego w 2023 r. była trochę niższa – mówi Aleksandra Gawrońska, dyrektorka działu badań rynku mieszkaniowego w JLL.