We wtorek 3 grudnia resort rozwoju i technologii pokazał założenia projektu tzw. ustawy podażowej, która ma uwolnić grunty pod osiedla. Projekt zakłada m.in. zniesienie ograniczeń w obrocie ziemią rolną w miastach i uwolnienie działek z zasobu spółek Skarbu Państwa.
Czytaj więcej
Resort rozwoju pokazał założenia projektu tzw. ustawy podażowej. Ma uwolnić grunty pod osiedla mieszkaniowe i ułatwić prowadzenie inwestycji. Planowany termin przyjęcia projektu przez Radę Ministrów to I kwartał 2025 roku.
Inwestorzy rzeczywiście cierpią na głód ziemi. Dobre parcele są na wagę złota. Deweloperzy mają różne strategie pozyskiwania działek. - Są firmy, które wchodzą na rynek i skupują tereny, agresywnie budując bank ziemi. My kupujemy grunty dopiero po starannej selekcji, w najlepszych lokalizacjach, po uzyskaniu pozwolenia na budowę. Jesteśmy w stanie zapłacić właścicielowi więcej, podpisując z nim korzystną dla obu stron umowę przedwstępną – mówił w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Tymon Nowosielski, prezes Eiffage Immobilier Polska.
Grunty inwestycyjne. Drogie duże rynki
Małgorzata Wełnowska, starszy analityk ds. rynku nieruchomości w Cenatorium, wskazuje, powołując się na dane NBP, że podmioty o stabilnej, ugruntowanej pozycji mają duże banki ziemi, dzięki którym mogą sprawnie uruchamiać inwestycje, dostosowując podaż do popytu.
– Mniejsze firmy skupiają się na wyprzedaży mieszkań w już prowadzonych inwestycjach oraz na kończeniu budów. Można się spodziewać, że w przyszłym roku mali deweloperzy ruszą na rynek w poszukiwaniu gruntów. W przypadku dużych podmiotów poszukiwania działek to proces ciągły – mówi.