Robert Korczyński, członek zarządu spółki Emmerson Evaluation, uważa, że rządowy program „Pierwsze mieszkanie”, którego częścią są tanie kredyty, może doprowadzić – szczególnie w początkowym etapie – do wzrostu cen mieszkań spełniających kryteria dopłat. – Dziś widać większe zainteresowanie mieszkaniami wśród grupy nabywców, która mogłaby skorzystać z takiego kredytu. Odkładają zakupy, oczekując na uruchomienie programu – mówi ekspert. Jak dodaje, deweloperzy projektują mieszkania, które mogą spełniać warunki programu. Niekiedy można już rezerwować odpowiednie lokale. – Program na pewno przyczyni się do zwiększenia akcji kredytowej, ale nadal nie będzie to duża skala. Grupa odbiorców jest bowiem niewielka – wyjaśnia Korczyński. – Aby znacząco ożywić popyt efektywny, przede wszystkim muszą spaść stopy procentowe. Zwiększyłoby to dostępność finansowania.
O wzroście zainteresowania lokalami, które spełniają kryteria programu dopłat, mówi także Małgorzata Porowska, dyrektor w agencji Freedom Nieruchomości Warszawa-Mokotów. – Już są rezerwowane pierwsze lokale, tak, aby zamknąć transakcję po uruchomieniu rządowego programu – mówi. – Także planujący mieszkanie sprzedać chcą poczekać na program, spodziewając się wzrostu cen.
Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości, komentuje, że program „Pierwsze mieszkanie” jeszcze nie został uchwalony, a już wzbudza emocje. – Deweloperzy przygotowują ofertę mieszkań i zachęcają klientów, aby je rezerwowali i czekali na program – potwierdza. – Kupujący mieszkania na rynku wtórnym także próbują rezerwować ciekawe oferty lokali, aby z takiego programu skorzystać. Projekt jak na razie robi więcej szumu, rozpala nadzieję na realizację marzeń o własnym „M” – dodaje.
Opinia dla „Rz”
Marcin Drogomirecki, ekspert rynku nieruchomości portali Morizon.pl i Gratka.pl
Zapowiedzi kredytu na „2 proc.” już zaczynają oddziaływać na rynek mieszkań, w tym na ceny. Perspektywa zwiększonego popytu na lokale będące przedmiotem zainteresowania beneficjentów rządowego programu już skutkuje modyfikacjami cenników na rynku pierwotnym. Nadzieje na ożywienie popytu i na wyższe ceny z nowym programem wiążą też oferujący mieszkania na rynku wtórnym. Pamiętajmy, że ceny mniejszych lokali w standardzie popularnym i tak trzymały się mocno, a wizja większej liczby klientów zdaje się rozbudzać apetyty. Część właścicieli wstrzymuje się z wystawianiem nieruchomości na sprzedaż. Myśląc teraz o zakupie lokalu, nie warto odkładać poszukiwań na „lepszy czas”.
Zdaniem Błeszyńskiego żywe są obawy, że program będzie pretekstem do podnoszenia cen – zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. – W dalszej perspektywie z pewnością pojawią się oferty, które będą się mieścić w programie, ale w cenach już wyższych niż do tej pory – mówi doradca. – Bo przecież każdy pretekst jest dobry, by podnieść ceny, szczególnie gdy sprzedający będą wiedzieć, że kupujący mogą uzyskać rządowe wsparcie. Po czasach spowolnienia klienci ruszą mieszkania kupować. Zapanują emocje, decyzje będą podejmowane pod presją czasu i malejącej podaży, a ceny będą rosły. Dofinansowanie do kredytów może się szybko skończyć, a oferta na rozgrzanym rynku zostanie do czasu ogłoszenia kolejnego programu mieszkaniowego.