Ustawa deregulacyjna, która z założenia ma likwidować „zbędne bariery administracyjne i prawne”, trafiła do Senatu. Ustawodawca proponuje m.in. rozszerzenie specustawy mieszkaniowej (tzw. lex deweloper), umożliwiając budowę osiedli – wbrew zapisom studium zagospodarowania – także na zdegradowanych terenach, na których stoją stare centra handlowe czy biurowce. Mieszkania można by też stawiać na niezabudowanych działkach, które w studium są przeznaczone pod handel wielkopowierzchniowy. I tym pomysłom cierpiący na brak gruntów deweloperzy przyklaskują. Może się jednak okazać, że wyśrubowane normy dotyczące miejsc parkingowych zatopią inwestycje.
Centralne planowanie
– Zawarte w ustawie deregulacyjnej zmiany to szansa na transformację terenów z upadającymi galeriami i wiekowymi biurowcami, które ze względu na upowszechnienie pracy zdalnej trudno dziś wynająć – komentuje Maciej Wandzel, prezes Soho Development (przygotowuje inwestycję w ramach specustawy). – Nowe przepisy mogłyby doprowadzić do przełomowych zmian, np. na stołecznym Mordorze, zmieniając monofunkcyjną biurową zabudowę w multifunkcyjny teren, który żyje także po godzinach pracy.
Jest ryzyko, że tak nie będzie. – Budowa 1,5 miejsca postojowego na jedno nowe mieszkanie znacząco wpłynie na koszty inwestycji. W niektórych przypadkach inwestycja może się okazać nieopłacalna – zaznacza Maciej Wandzel. – Bardziej optymistyczny scenariusz? Budynek powstanie, ale z cenami mieszkań tak wysokimi, że lokale będą dostępne dla niewielu, co w kraju, w którym według szacunków brakuje ok. 2 mln mieszkań, jest bardzo złą informacją.
Czytaj więcej
Utyskują deweloperzy, bo nowe przepisy zwiększą koszty inwestycji, a może nawet je zablokują. Utyskują też aktywiści, bo to napędzanie „samochodozy”.