Artykuł powstał we współpracy z Panattoni
Rynek nieruchomości działa w cieniu tragicznego wydarzenia, jakim jest wojna w Ukrainie. Jaki ma ona wpływ na sektor, w którym jesteście obecni?
Ta wojna to wielka tragedia i ma oczywiście swoje odbicie także w biznesie. Firmy, inwestorzy wyczekują, jak sytuacja będzie się rozwijać. Trochę mniej nerwowości jest na zachodzie Europy, gdzie też działamy: im dalej od Ukrainy, tym nerwowość jest mniejsza. Polska dostaje największym rykoszetem z rynków, na których działamy, ze względu na swoją lokalizację, jednak popyt na magazyny cały czas jest; co tydzień podpisujemy nowe najmy, dotychczas w marcu była to jedna umowa dziennie. Uważamy, że w dłuższym okresie, jeżeli sytuacja geopolityczna nie będzie się pogarszać – a naszym zdaniem powinna się uspokajać – to akurat nasz rynek jest w bardzo pozytywnym, silnym trendzie. Nie chcemy reagować zbyt mocno, bo uważamy, że sytuacja musi się uspokoić, gdyż jeżeli się nie uspokoi, to okoliczności będą inne i nawet nie ma co rozważać takiej opcji. Więc uważam, że to krótkoterminowy szok, a Polska jest najbardziej narażona na jego skutki.
Dopiero co zaczął mijać inny szok, wywołany pandemią, który mocno wpłynął na gospodarkę.
Początkowo koronawirus był olbrzymim szokiem dla biznesu, sporo decyzji także było wstrzymywanych. Aczkolwiek problemy wynikające z pandemii na naszym rynku przyniosły pozytywne skutki ze względu na przenosiny handlu do internetu. Sieć magazynów jest kluczowa w obsłudze e-handlu. Więc akurat covid, mimo początkowych problemów i niepewności, okazał się elementem, który naszemu biznesowi pomógł, choć w poszczególnych segmentach branży sytuacja była różna. Na pewno covid zmienił obraz rynku.