Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną podatnika, któremu fiskus odmówił prawa do tzw. ulgi mieszkaniowej w PIT. A jego sprawa jasno pokazuje, że wydatków, które mogą być premiowane podatkowo, nie warto zostawiać na ostatnią chwilę.
Sprawa dotyczyła PIT za 2011 r. od sprzedaży mieszkania. Podatnik nabył je w drodze umowy dożywocia i po trzech latach sprzedał. Ponieważ od końca roku nabycia nie minęło jeszcze pięć lat, musiał rozliczyć się z fiskusem. Oświadczył jednak, że pieniądze z odpłatnego zbycia przeznaczy w ciągu dwóch lat (obecnie to trzy lata) na własne cele mieszkaniowe, czyli chce skorzystać ze zwolnienia z art. 21 ust. 1 pkt 131 ustawy o PIT.
Czas jednak szybko mijał i mężczyzna pod koniec terminu na wydatkowanie pieniędzy na nowe lokum zdecydował się na nietypową formę nabycia. W grudniu 2013 r. przystąpił do licytacji komorniczej mieszkania. Przed końcem roku wpłacił wadium, a sąd udzielił przybicia. Zdążył jeszcze w 2013 r. częściowo zapłacić za lokal, ale znakomitą część ceny uiścił w lutym 2014 r.
I tu zaczęły się schody, bo fiskus uznał, że dużą część pieniędzy z opodatkowanej sprzedaży mieszkania z dożywocia podatnik wydał po terminie. W konsekwencji zażądał ponad 20 tys. zł PIT. Mężczyzna bronił się, że upewniał się u pracownika urzędu skarbowego, czy będzie mógł zachować ulgę. Został zapewniony, że jej nie straci, jeśli tylko przed upływem terminu przystąpi do licytacji.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie oddalił jego skargę. Przypomniał, że ustawodawca wymaga, żeby dochód uzyskany ze sprzedaży nieruchomości został spożytkowany w przewidzianym terminie na określone cele. Dla skorzystania z ulgi konieczne jest zatem dokonanie wydatku w terminie.